wtorek, 31 grudnia 2013

Girl Power - czyli PODSUMOWANIE roku 2013

Pamiętacie boom na Spice Girls - brytyjski girlsband szalejący na muzycznym rynku w drugiej połowie lat 90.? To był szał (w który ja sama też wpadłam)! To one stworzyły pojęcie "girl power", które w tym roku jakoś szczególnie często mi towarzyszyło - zwłaszcza w moich czytelniczych poszukiwaniach, których efektem jest przeczytanie 43 książek - nie tylko o kobietach, ale właśnie z kobiecą siłą chciałabym skojarzyć dzisiejsze podsumowanie, w którym oprócz linków do przeczytanych książek (poniżej), wymienię też bohaterki moich literackich przygód.

Kimberley Freeman "Wzgórze Dzikich Kwiatów"
Mariusz Sieniewicz "Miasto szklanych słoni"
J.K. Rowling "Trafny wybór"
John Boyne "Chłopiec w pasiastej piżamie"
Irene Sabatini "Chłopiec z sąsiedztwa"
Maria Nurowska "Requiem dla wilka"
Paweł Zych, Witold Vargas "Bestiariusz słowiański"
Carlos Fuentes "Wszystkie szczęśliwe rodziny"
Alain Robbe-Grillet "Gumy"
Salwa An-Nu'Ajmi "Smak miodu"
Anne Sebba "Ta Kobieta. Wallis Simpson"
Kathleen Flynn "Legalna fryzjerka"
Joanne Harris "Rubinowe czółenka"
Malcolm Gladwell "Błysk. Potęga przeczucia"
Elizabeth Kerri Mahon "Skandalistki"
Richard Paul Evans "Papierowe marzenia"
Hans Magnus Ezensberger "Józefina i ja"
Lynda Cunryn "Polowanie na męża"
Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Podróż do Miasta Świateł. Róża z Wolskich"
Jerzy Sthur "Tak sobie myślę..."
Wendy Markham "Nie całkiem do pary"
F. Scott Fitzgerald "Wielki Gatsby"
Stieg Larsson "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet"
Stieg Larsson "Dziewczyna, która igrała z ogniem"
Stieg Larsson "Zamek z piasku, który runął"
Agnieszka Chylińska "Zezia i Giler"
Charlotte Bronte "Dziwne losy Jane Eyre"
Dorota Katende "Dom na Zanzibarze"
Katarzyna Michalak "Bezdomna"
Monika Jaruzelska "Towarzyszka Panienka"
Elżbieta Dzikowska "Tam, gdzie byłam. Meksyk, Ameryka Środkowa, Karaiby"
Peter Heller "Gwiazdozbiór psa"
Peter J.Vernezze "Don't worry, be stoic. Antyczna mądrość na trudne czasy"
Winston Groom "Forrest Gump"
Richard Paul Evans "Obiecaj mi"
Katarzyna Bosacka, Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska "Czy wiesz, co jesz?"
Danuta Awolusi "Na wysokim niebie"
Anne Rice "Wampir Lestat"
Zina Rohan "Córka oficera"
Carlos Ruiz Zafón "Gra anioła"
Karen Horney "Neurotyczna osobowość naszych czasów"
Lisa Scottoline "Ocal mnie"
Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Podróż do Miasta Świateł. Rose de Vallenord" 

Skandalistki, matki, buntowniczki, podróżniczki - kogo to ja nie poznałam w tym roku! Nawet nie wiem, która spośród tych literackich heroin stała się moją ulubioną... Może Jane Eyre, którą doceniłam przede wszystkim za to, że w epoce sztywnych konwenansów nie bała się żyć trochę wbrew nim i postanowiła, że najważniejsze będzie dla niej wykształcenie i możliwość samodzielnego zarabiania na swój byt? Może Roża z Wolskich/Rose de Vallenord, dla której najważniejsza była miłość, wolność i sztuka? A może niezapomniana dla mnie bohaterka pierwszej tegorocznej lektury - Beattie Blaxland, która mimo trudnych życiowych doświadczeń potrafiła pokonać niejedną przeciwność, jaką stawiał przed nią nie tyle los, co ludzie?
Postaci, które wywarły na mnie wrażenie, jest więcej. Są matki, samotnie zmagające się z trudami rodzicielstwa: Lindiwe i Vianne Rocher, które w końcu jednak odzyskują utraconą miłość i wiodą szczęśliwe życie. Jest Rose McKenna - bohaterska mama, gotowa dla córki poświęcić wszystko. Jest wreszcie Agnieszka Chylińska - sławna mama, na którą patrzę przez pryzmat jej pierwszej książki dla dzieci, której druga część już bije rekordy popularności...
Mamy mamy. Ale mamy też Skandalistki - czyli kobiety, które w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu ODSTAWAŁY od reszty niewiast żyjących w ich czasach. Jest Wallis Simpson - kobieta, wyklęta przez brytyjską rodzine królewską za romans z królem, który doprowadził do jego abdykacji. A czy o skandalu możemy mówić w przypadku Moniki Jaruzelskiej? Prędzej raczej o kontrowersji, jaką wywołuje fakt bycia córką Towarzysza Generała, co z pewnością nie jest dla niej łatwe...
Pozostały mi jeszcze dwie kategorie bohaterek, o których chciałabym wspomnieć. Pierwsza z nich to podróżniczki: Elżbieta Dzikowska i Dorota Katende, dla których podróż jest nie tylko pasją, ale i całym życiem. pierwsza z nich do dziś pielęgnuje pamięć o tradycjach i zwyczajach wielu krajów, druga wybudowała dom na egzotycznej wyspie Zanzibar, gdzie po wielu perypetiach w końcu odnalazła szczęście.
No i ostatnia kategoria, czyli panie tak wyjątkowe, że nie wiedziałam, gdzie je umieścić. Pierwsza z nich to Lisbeth Salander - genialna hakerka, bez której trylogia "Millenium" byłaby kolejnym spośród wielu wydanych kryminałów. Druga - Józefina, to starsza pani u której nawet zwyczajna herbatka to niezwykłe doświadczenie. No i wreszcie J.K. Rowling - "matka" mojego ukochanego Harry'ego Pottera, która pod koniec zeszłego roku zadebiutowała jako pisarka powieści dla dorosłych, wydając swój "Trafny wybór". Znając jej biografię nie można zaprzeczyć temu, że i ona ma w sobie siłę, której i ja bym sobie życzyła w nowym roku :) Tej siły życzę i Wam, bo przecież najważniejsze jest, aby mimo wszystko żyć w zgodzie ze sobą i nie poddawać się!


Szczęśliwego Nowego Roku 2014! :)

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Paryż przełomu wieków

Nareszcie! Po prawie półrocznym oczekiwaniu zdobyłam drugą część "Podróży do Miasta Świateł" autorstwa Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Moja niecierpliwość została zaspokojona tym bardziej, że dzieliłam ją razem z mamą, która jeszcze bardziej niż ja chciała dowiedzieć się, jakie będą dalsze losy Róży z Wolskich - polskiej emigrantki, malarki i kochanki księcia de Vallenord.
Drugi tom "Podróży..." to kontynuacja wątków rozpoczętych w pierwszej części. Oto Rose, na wieść o śmierci ukochanego, wraca do Paryża, gdzie musi nauczyć się żyć na nowo. Dowiadujemy się także dalszych losów Niny - młodej historyk sztuki, która po porzuceniu przez mężczyznę, na którym jej zależało, jedzie do "Miasta Świateł" aby odnaleźć odpowiedzi na pytania dotyczące malarki i tajemniczych zniknięć jej obrazów. Życie obu pań przeplata się, tworząc barwną, wyjątkową i wielowątkową historię, którą czyta się z pasją i zaangażowaniem. Rose - odstępująca od konwenansów artystka, dla której najważniejszymi wartościami są miłość i wolność ducha, to również silna i świadoma siebie kobieta, żyjąca w różnych epokach i umiejąca się do nich przystosować. Z kolei Nina - stłamszona przez matkę i nieco niepewna siebie, w Paryżu odkrywa nie tylko tajemnicę skradzionych obrazów Rose de Vallenord, ale przede wszystkim siebie - co jest chyba domeną podróży. Całości pozytywnego wrażenia, jakie wywiera ta książka na czytelnika, są opisy zmieniającego się miasta, fascynującego ludzkość do dzisiaj.
Książka, podobnie jak poprzedni tom, jest świetna, dlatego nie można jej przegapić wśród noworocznych postanowień czytelniczych. Zwłaszcza, jeśli czytało się już inne powieści pani Gutowskiej-Adamczyk. Polecam!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Amerykańska superbohaterka

"Ocal mnie" Lisy Scottoline to kolejna w tym roku książka, którą pochłonęłam niemal za jednym zamachem. Wszystko za sprawą historii, nadającej się na dobry film akcji, choć sam początek wcale tego nie zapowiadał. Dlaczego? Już mówię.
Głównym wątkiem powieści jest historia Rose McKenny - zwyczajnej amerykańskiej mamy, która w trosce o córkę postanawia zgłosić się do szkoły jako wolontariuszka. Podczas przerw obiadowych opiekuje się dziećmi przebywającymi na stołówce, doglądając przy okazji swojej córki Melly. Dziewczynka z powodu swego znamienia na twarzy jest wyśmiewana, co bardzo niepokoi Rose, która ze wszystkich sił stara się uchronić swoją pociechę przed złem tego świata. Nagle, w czasie dyżuru Rose, dochodzi do wybuchu w szkolnej kuchni, przez co kobieta staje przed trudnym wyborem: ratować własne dziecko, czy dziewczynki pozostałe w kantynie? Decyzja, jaką podejmuje, okazuje się przełomową, a jej następstwa przewracają do góry nogami życie bohaterki...
Można by pomyśleć, że cała ta historia będzie się kręcić wyłącznie wokół wypadku i poszkodowanych w nim osób. Że będzie proces, szarpanie się i rodzinna histeria... Ale w pewnym momencie książka przestaje być tylko dramatyczną powieścią obyczajową, ponieważ na jaw wychodzi afera kryminalna, godna mistrzów suspensu i historii z czarno-żółtą taśmą w tle. Zabieg nieoczekiwany i pozornie zupełnie nie pasujący do opowieści o troskliwej mamie, powoduje jednak, że aż chce się czytać dalej. No bo przecież każdy z nas - wielbicieli tajemnic i zagadek, lubi jak coś się dzieje, prawda? Z drugiej strony, wyjście poza ramy historii, która mogłaby przydarzyć się wszędzie, jest trochę ryzykowne. Rose - która początkowo jest piórkiem miotanym przez okoliczności, w ciągu tygodnia (bo tyle trwa akcja powieści) zmienia się nie do poznania. Staje się Sherlockiem Holmesem, superbohaterką i kobietą świadomie wpływającą na rzeczywistość, która ją otacza. Jak więc widzicie dość sporo się dzieje, by ostatecznie zakończyć się typowo po amerykańsku, czyli happy endem z wielką pompą, gdzie dobro zwycięża, a źli ludzie zostają ukarani.
Wygadałam się trochę za bardzo co do treści, ale mimo wszystko polecam przeczytanie tej książki, bo naprawdę wciąga i dobrze się ją czyta. "Ocal mnie" to historia w sam raz na przerwę świąteczną (taka alternatywa dla tych, którzy znudzili się już oglądaniem "Kevina..." ;)).

wtorek, 3 grudnia 2013

W matni

Nie ma chyba takiego miłośnika literatury, który nie słyszałby o książce "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafóna. Właściwie nie wyobrażam sobie, by jakiś bibliofil nie znał nazwiska tego pisarza, który przez swoją twórczość rozsławił Barcelonę, czyniąc ją miejscem akcji swojej Trylogii Mgły, sprzedanej na całym świecie w milionach egzemplarzy. "Gra Anioła" - druga część serii, to kolejna książka, którą udało mi się dosłownie "pożreć" w tym roku, ponieważ 600 stron przeczytałam zaledwie w klika dni, zanurzając się w specyficznej atmosferze owianej tajemnicą i mrokiem. Można więc powiedzieć , że jest to kolejna powieść, która wielbicieli tych zafónowskich klimatów na pewno nie rozczaruje. Chociaż...?
Oto mamy historię o młodym i ambitnym pisarzu - Davidzie Martinie, który w pogoni za sukcesem i aprobatą kobiety, w której jest beznadziejnie zakochany, zgadza się na propozycję, jaką składa mu tajemniczy wydawca. Za napisanie dzieła, którego jeszcze świat nie widział, Martin ma otrzymać sto tysięcy franków oraz wyzwolenie od choroby, trawiącej jego ciało i duszę. Literat zgadza się, ale im dalej brnie w wywiązanie się z obietnicy, tym, bardziej żałuje, że zgodził się na postawione mu warunki. Jest także bliski rozwiązania iście diabelskiej zagadki, która w miarę jak rozwija się akcja, zbiera za sobą coraz pokaźniejsze śmiertelne żniwo...
Książkę czyta się bardzo dobrze (jak zresztą każdą autorstwa Zafóna). Prócz standardowych mroków, gotyckich klimatów, odrobiny magii i wielu nawiązań do filozofii w "Grze Anioła" pojawia się też miłość i tragizm. David jest tu bohaterem tragicznym: kocha kobietę, z którą nie może być, robi też coś, czego wcale nie chce robić... Jest więc bardzo nieszczęśliwy i można go porównać trochę do bohatera romantycznego (który ma w sobie jednak "to coś", które sprawia, że nie pałam do niego odrazą, a sympatią). Jeśli bym jednak miała wybierać, która z postaci jest moją ulubioną, bez wahania wskazałabym na Isabellę - upartą i ambitną dziewczynę, która swoim sarkastycznym poczuciem humoru nie raz zachodzi za skórę głównego bohatera, będąc jednocześnie jego najwierniejszą przyjaciółką i pomocnicą. Jej obecność wprowadza też element komediowy, rozjaśniający nieco ponurą atmosferę tej historii. To zalety powieści. A wady?
Jeśli ktoś z Was już wcześniej czytał książki Zafóna, z pewnością stwierdzi, że powieść jest nieco schematyczna i przewidywalna. Im bardziej zagłębiamy się w treść, tym wyraźniej widzimy, że fabuła oparta jest na tym samym szkielecie, co np. "Książę mgły" czy "Marina". Może jednak to jest tajemnica sukcesu tych powieści? Jak myślicie? Może coś jest w twierdzeniu, że najbardziej lubimy to, co jest już nam znane? Kto jeszcze się nad tym nie zastanawiał, niech spróbuje - czytając choćby "Grę Anioła". Polecam :)