środa, 27 listopada 2013

Z Poznania w daleki świat

Mam ostatnio taką rękę do książek, że zawsze wybieram coś, co idealnie wpisuje się w tą przygnębiającą szarugę za oknem. Nie inaczej było w przypadku "Córki oficera", którą wprawdzie wypożyczyłam dość dawno (gdy jeszcze było ciepło i słonecznie), ale zaczęłam czytać jakieś dwa tygodnie temu.
Powieść Ziny Rohan - brytyjskiej dziennikarki i pisarki, można określić mianem "książka z naszego podwórka", a nadając jej ten przydomek mam na myśli fakt, że zarówno bohaterka, jak i część wydarzeń, mają ścisłe związki z Polską. "Córka oficera" to bowiem historia Marty Dolniak - młodej dziewczyny z Poznania, którą zawierucha II wojny światowej odrywa od rodziny i skazuje na tułaczkę po świecie. Najpierw Marta trafia na Wileńszczyznę, a następnie w głąb rosyjskiej tajgi, na kazachski step i w końcu do Persji. 
Fabuła powieści w początkowym stadium rozgrywa się w scenerii tak dobrze znanej nam zza okna: jest zimno, ponuro i beznadziejnie. Cały dramatyzm wojny rozgrywa się gdzieś z boku, bo najważniejsze są losy Marty i jej przyjaciół, którzy zesłani na Syberię walczą z własnymi ograniczeniami i buntują się przeciwko jawnej niesprawiedliwości systemu, którego ofiara padli. Można powiedzieć, że do jakiejś 1/3 swojej objętości książka jest trochę nudna, ale potem... Nadchodzi zmiana, zesłana przez autorkę pod postacią mężczyzn, pojawiających się w otoczeniu Marty. I to chyba głównie obecność pierwiastka męskiego i wątku uczuciowego nadaje barw tej wojennej szarudze. Emocje, jakie odczuwa Marta w związku z  młodym, polskim żołnierzem, a potem także charyzmatycznym, irańskim lekarzem sprawiają, że akcja nabiera tempa i wciąga bez reszty. Te same emocje są również przyczyną błędnych i (w pewnym sensie) tragicznych w skutkach decyzji, które ostatecznie ważą o losach bohaterki i jej najbliższych.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, iż "Córka oficera"tak bardzo mnie wciągnie i poruszy. Nie sądziłam też, że tak trudno będzie mi ustosunkować się do bohaterki. Zwykle, kiedy coś czytam, postacie występujące w fabule obdarzam jednoznacznym uczuciem sympatii bądź antypatii, czasem obojętnością. Teraz właściwie nie wiem, co myśleć. Mimo wszystko jednak polecam Wam książkę Ziny Rohan. Naprawdę warto poświęcić kilka wieczorów, by przedrzeć się przez nieco ciężki początek, a następnie "wchłonąć" całą resztę historii.

niedziela, 17 listopada 2013

Dobry wampir?

Półtora roku temu przeczytałam "Wywiad z wampirem" - pierwszą z dziesięciu książek wchodzących w skład "Kronik Wampirów" autorstwa Anne Rice. Przyznam, że jedną z głównych przyczyn sięgnięcia po tę książkę był film z Bradem Pittem, Tomem Cruisem i Kirsten Dunst w roli demonicznego tria krwiopijców, który widziałam nieco wcześniej. Wizja reżyserska spodobała mi się, ale jak to zwykle bywa, chciałam przeczytać pierwowzór filmowego obrazu. No i tak się zaczęła moja przygoda! W tym miesiącu przyszedł czas na kolejny - drugi tom z cyklu, opowiadający historię dobrze znanego z poprzedniego tomu Lestata - stwórcy Louisa i Claudii, którzy byli głównymi bohaterami "Wywiadu...".
"Wampir Lestat" to historia zupełnie inna niż "Wywiad z wampirem", mimo iż utrzymana w tej samej konwencji: mrocznej, pełnej gotycyzmu i mistycyzmu. Jest to opowieść snuta z perspektywy Lestata, który przedstawia tutaj całkiem inną twarz. O ile w "Wywiadzie..." ukazany był jako burzyciel spokoju i mąciciel, byt przeklęty i budzący najgorsze skojarzenia, o tyle w drugim tomie "Kronik" poznać możemy go raczej jako romantycznego marzyciela i filozofa, stale poszukującego odpowiedzi na dręczące go pytania o sens życia i o to, co tak naprawdę daje nam szczęście. 
Mimo tego, iż Lestat może żyć wiecznie, nie jest spełniony, a tym samym nie osiąga stanu, który Goethe ustami Fausta skwitował słowami Chwilo trwaj, jesteś taka piękna! opisując pełnię doskonałości życiowej i satysfakcji. Lestat jako bohater swoje prywatnej historii jest w rzeczywistości bardzo smutnym i bardzo samotnym wampirem, mimo tego, że posiada wszystko, o czym każdy śmiertelnik może tylko pomarzyć (z życiem wiecznym na czele). To także rewolucjonista i, co może zaskakiwać, ktoś kogo moim zdaniem można określić mianem "dobrego wampira", choć to ostatnie pozostaje kwestią dość mocno dyskusyjną (i nie dającą się porównać do postawy wampirów z sagi "Zmierzch"). Dlaczego "dobry"? Myślę, ze sami powinniście przekonać się o co mi chodzi, sięgając po tę książkę. Gorąco Was do tego zachęcam!
"Wampir Lestat" to powieść wielowątkowa, hipnotyzująca i niesamowicie bogata w szczegóły. Z pewnością zaciekawi wszystkich lubiących nieco gotyckie, żeby nie powiedzieć "cmentarne" klimaty. W te ciemne, listopadowe dni wpisuje się idealnie.

sobota, 2 listopada 2013

Jedzenie na celowniku

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, co jecie? Wiem, pytanie to może wydawać się głupie na pierwszy rzut oka, ale jeśli nieco się zastanowić, trąci trochę filozofią (co już wcale głupie nie jest). Zastanawiać się nad jedzeniem? Jak to? Ten, kto stosuje takie praktyki wcale na tym nie traci. Bo zadanie sobie pytania otwierającego tą recenzję może przynieść tylko korzyści.
O to "Czy wiesz, co jesz?" pytają nas także autorki bardzo popularnego programu telewizyjnego, dotyczącego spraw konsumenckich - Katarzyna Bosacka i Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska w swojej książce powstałej na kanwie programu emitowanego w TVN Style. Ta "Biblia" dotycząca produktów spożywczych - ich zalet, wad, wpływu na organizm człowieka i składników, jakie zawierają (w tym wszelakich "ulepszaczy") to pozycja obowiązkowa dla każdego dbającego o zdrowie miłośnika dobrego jedzenia. Autorki bezlitośnie obnażają wszelkie sekrety dotyczące zarówno tego "dobrego" jedzenia (czyli warzyw, owoców, soków, produktów light), jak i "śmieciowego": chipsów, fast foodów i coca coli. Nic się przed nimi nie ukryło, dzięki czemu "Czy wiesz, co jesz?" jest rzetelnym kompendium dla każdego czytelnika. Panie Bosacka i Kozłowska-Wojciechowska swój poradnik napisały z humorem i dobrze znaną z telewizji nutką ironii. Czytelne tabelki i wypunktowane listy w każdym z rozdziałów ułatwiają odnalezienie informacji na każdą interesującą nas kwestię dotyczącą tego, co jemy i tego, co pijemy. Zaś zamieszczony na końcu książki "E tam, czyli dodatki do żywności" pozwoli na rozszyfrowanie tajemniczych inskrypcji zamieszczonych na etykietach, takich jak E122, E350 i tak dalej...
"Czy wiesz, co jesz?" prowokuje do myślenia oraz do zmian w sposobie odżywiania. To pozycja, którą warto przeczytać, niezależnie od tego, czy już praktykujemy "jedzenie z głową" czy dopiero mamy taki zamiar. Zatem: do czytania marsz i smacznego! :)

Recenzja z dedykacją dla Ani Sz., która poleciła mi tą książkę :)