poniedziałek, 25 marca 2013

"Potworna Księga Potworów"?

W końcu, po kilku miesiącach od otwarcia, przeczytałam książkę, która mimo iż nie jest powieścią, zawiera na swoich stronach treści, które mogłyby stać się inspiracją dla niejednego bestsellera.
"Bestiariusz słowiański" to niezwykły słownik zawierający prawie dwieście opisów fantastycznych stworzeń, będących bohaterami wielu legend, podań i opowieści kultury słowiańskiej. Obok znanych wszystkim wymysłów ludzkiej fantazji, takich jak wampiry, smoki. wodniki i syreny, pojawiają się mierniki, smędy, kocmołuchy, śmuchy, bożątka i wiele, wiele innych. A jeśli zastanawialiście się na przykład, dlaczego można nazwać kogoś "bucem" albo "bebokiem", to czytając "Bestiariusz słowiański" na pewno się tego dowiecie.
Praca, autorstwa Pawła Zycha, z ilustracjami Witolda Vargasa, jest nie tylko ciekawa, ale i napisana dowcipnym językiem. Każda strona zawiera także przepiękne ilustracje, pozwalające na jeszcze lepsze wyobrażenie sobie dziwnych stworów, mieszkających w ludzkiej podświadomości. Wielbiciele kultury Słowian, fantastyki i Harry'ego Pottera nie zawiodą się i będą sięgać po "Bestiariusz..." z wielką przyjemnością. 
Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto zaczytuje się w niezwykłych opowieściach!

sobota, 23 marca 2013

Bieszczadzki kicz

Książka "Requiem dla wilka" od samego początku wydawała mi się dziwna i może gwoli wstępu powinnam wyjaśnić, dlaczego w ogóle ją przeczytałam. Otóż Klub Książki "Helikon", do którego należę już od kilku lat właśnie został włączony w zacne grono DKK Instytutu Książki i pierwszą naszą lekturą w ramach uczestnictwa w tej "spółce", to właśnie ta nieco ponuro zatytułowana powieść Marii Nurowskiej...
Dlaczego uznałam już na wstępie, że nie jest to powieść, po którą sięgnęłabym bez sugestii? Ano chyba przez fakt, że sama zapowiedź na okładce jakoś specjalnie mnie nie zaintrygowała. Przyznam też, że twórczość Nurowskiej nie była mi dotąd znana - owszem, obiło mi się o uszy jej nazwisko, ale tylko tyle. Książkę przeczytałam więc nieco z obowiązku.
"Requiem..." to powieść o młodej absolwentce łódzkiej Filmówki - Joannie, która postanawia wyjechać w Bieszczady, aby spotkać się tam ze swoim idolem - sławnym reżyserem Jerzym Glinickim, aby nakręcić o nim film dokumentalny. Dumny artysta nie zgadza się jednak na udział w tym projekcie, czym mimo wszystko nie niszczy zamiarów Joanny, jeśli chodzi o tworzenie. Nieoczekiwanie kobieta znajduje nowy, wydaje się że nawet ciekawszy temat i poświęca się pracy nad nim bez reszty. Zwraca tym uwagę nieprzychylnego jej dotąd mistrza Glinickiego, z którym wkrótce łączy ją specyficzna więź. W miarę rozwoju fabuły dochodzą także inne wątki, które możecie już sami sobie doczytać, jeśli zaintrygował Was ten wpis...
Moje wrażenia, zarówno w trakcie czytania, jak i po, przybierały rożne kolory. Początkowo książka jest nasycona szarością i ponurym klimatem - i to w tej niepowtarzalnej, ewidentnie polskiej formie. W miarę rozwoju akcji szarość Bieszczad, szarość chaty na wzgórzu, szarość codzienności, przeradza się - może nagle, może stopniowo - w radośnie kiczowate połączenie kolorystyczne, którego nie da się jednoznacznie opisać. Kryminał, którego można oczekiwać po pierwszych kilkudziesięciu stronach zmienia się w opowieść, gdzie słodycz zakochania miesza się z cierpka zazdrością. Akcja toczy się coraz szybciej, bohaterka - która na początku zdaje się być stabilna psychicznie i emocjonalnie, chyba przez fakt zamieszkania w lesie i obecność dwóch osobników płci męskiej, traci swoje opanowanie i pewną wiarygodność. Wszystko to sprawia, że ja ostatecznie zamknęłam książkę lekko zirytowana. Nie polubiłam Joanny Pasiecznej. Marii Nurowskiej też chyba nie, choć autorka pisze bardzo lekko. Ostatecznie jednak w "Requiem dla wilka" najlepsze wrażenie robi okładka. Nic więcej.

niedziela, 17 marca 2013

Czarno-biały świat

Pisząc tą recenzje miałam nie lada kłopot, jak ubrać w słowa pozytywne emocje, jakie wzbudziła we mnie książka autorstwa Irene Sabatini "Chłopiec z sąsiedztwa". Już chyba kiedyś pisałam, że najłatwiej tworzy się recenzje negatywne, krytykujące i wytykające niedoskonałości fabuły, bohaterów, okładki... W tym wypadku nie miałam się właściwie czego przyczepić i stąd taki mały pisarski problem...
Główną bohaterką "Chłopca..." jest Lindiwe - którą poznajemy jako piętnastolatkę, uczennicę, mieszkającą w jednej z dzielnic Bulawayo - drugiego co do wielkości miasta w kraju. To jej oczami śledzimy wydarzenia, rozgrywające się w życiu codziennym mieszkańców miasta (a przede wszystkim jej rodziny) i kraju, będącego miejscem burzliwych wydarzeń - efektów długoletniej polityki kolonialnej, konfliktów międzyplemiennych i rasowych. Te ważne, historyczne wydarzenia są wyraźnym tłem osobistej historii dorastającej dziewczyny, a potem także kobiety, która mimo burz w swoim życiu do końca pozostaje sobą. Jednym z takich zawirowań jest znajomość z Ianem McKenzim - tytułowym "chłopcem z sąsiedztwa". Chłopak trafia na rok do więzienia za podpalenie swojej macochy, a po oczyszczeniu z zarzutów budzi strach i podejrzliwość mieszkańców okolicy. Młodzi spotykają się w tajemnicy i jak nietrudno odgadnąć - zakochują się w sobie. Los jednak rozdziela ich na kilka lat, by w pewnym momencie znowu połączyć, odkrywając przy okazji wiele rodzinnych tajemnic...
"Chłopiec z sąsiedztwa" wspaniale łączy ze sobą historię burzliwego uczucia między dwojgiem ludzi, którzy wbrew wszelkim konwenansom postanawiają być razem, z opowieścią o mało znanym w Polsce kraju - Zimbabwe, a także o Afryce z nie tak dalekiej przeszłości. Cóż można powiedzieć więcej? Po prostu: czyta się jednym tchem. Polecam!

poniedziałek, 11 marca 2013

Przyjaciel zza ogrodzenia

O "Chłopcu w pasiastej piżamie" słyszał chyba każdy. Jeśli ktoś nie czytał książki irlandzkiego pisarza Johna Boyne'a to na pewno w jakiś sposób miał do czynienia z filmem, który powstał niedługo po wydaniu tego dzieła.
Powieść Boyle'a to historia 9-letniego Bruna, który wraz z rodziną przeprowadza się z Berlina do ponurego i tajemniczego domu, sąsiadującego z równie tajemniczą "farmą" na której pracują dziwni ludzie, poubierani od rana do wieczora w pasiaste piżamy. Chłopiec, znudzony egzystencją w nowym domu, tęskni za przyjaciółmi, babcią i dziadkiem. Strach wzbudza w nim także jeden z gości odwiedzających ojca... Wszystko zmienia się w dniu, kiedy Bruno poznaje Szmula, mieszkającego po drugiej stronie kolczastego ogrodzenia...
"Chłopiec..." trochę przypomina mi "Małego Księcia" i to wrażenie jest tak silne może dlatego, że książka napisana jest prostym, ale ujmującym językiem. Czytając powieść obserwujemy świat oczami małego Bruna, który na swój sposób stara się zrozumieć rzeczy, dziejące się w jego najbliższym otoczeniu. Kiedy czytałam tę książkę, byłam już po dwukrotnym obejrzeniu filmu, ale treść i tak robiła na mnie duże wrażenie, jak chyba większość książek, której bohaterami są dzieci. Ta lektura jest jednak inna: mimo pozorów niewinności, ma w sobie coś złowieszczego... Nie będę jednak zdradzać fabuły. Koniecznie przeczytajcie to sami.

poniedziałek, 4 marca 2013

Z życia pewnego angielskiego miasteczka

Z wielką niecierpliwością oczekiwałam najnowszej powieści J.K. Rowling. Z jednej strony zachwycona byłam, że po tych kilku latach milczenia autorka Harry'ego Pottera wydała kolejne dzieło (co z tego, że zupełnie niezwiązane z "małym czarodziejem"), z drugiej trochę się obawiałam, jak to właściwie będzie wyglądać. No i wreszcie pojawiła się w mojej zaprzyjaźnionej bibliotece! Zanim jednak zabrałam się do czytania, zgodnie ze swoją zasadą musiałam najpierw skończyć kilka tych innych lektur, które wypożyczyłam wcześniej. tak więc dopiero parę dni temu udało mi się skonsumować te pięćset parę stron "Trafnego wyboru".
Tytuł niezwykle udany, choć początkowo nie wiedziałam, jak odnieść go do treści powieści, której bohaterami są mieszkańcy małego angielskiego miasteczka Pagford. Oto śmierć poniósł jeden z nich - Barry Fairbrother - który oprócz przynależności do społeczności Pagford, piastował także jedno ze stanowisk w tamtejszej radzie gminy. W związku z ta stratą miejscowość oraz jej mieszkańcy stoją przed nie lada zadaniem - muszą obsadzić tak zwany "tymczasowy wakat" jaki powstał w radzie. To jednak nie będzie takie proste, ponieważ kandydatów jest kilku. Pobudek do startowania w wyborach także nie brakuje. I tak sprawa "tymczasowego wakatu" - z angielska "casual vacancy" (który jest także oryginalnym tytułem powieści) - elektryzuje całą społeczność Pagford, które musi zdecydować kto jest godzien zająć "miejsce po Barrym". Muszą dokonać owego "trafnego wyboru". Czy im się to udaje, dowiedzcie się sami.
Moim zdaniem książka jest fantastyczna. Trochę zamieszania wprowadzać może na początku duża ilość postaci, z czasem jednak odnajdujemy się pośród barwnych pagfordczyków. Sytuacje w jakich się znajdują, postawy, decyzje - wszystko to opisane z niesamowitym wdziękiem - powodują, że bohaterowie stają się bliscy i jakby żywcem wyjęci z rzeczywistości, w której sami żyjemy. Pani Rowling spisała się na medal, kreśląc ciekawe portrety psychologiczne i niczym adwokat diabła tłumacząc zachowania i decyzje bohaterów w satysfakcjonujący i wyczerpujący sposób. Mimo iż nie ma tu ani słowa o magii, książka wciąga nie gorzej niż siedmiotomowa saga o przygodach Harry'ego Pottera. Kto jeszcze się nie zdecydował na przeczytanie, niech zrobi to jak najszybciej. Na pewno będzie to jego "trafny wybór"!