środa, 8 maja 2013

Tajemnica pewnego morderstwa

"Gumy". Ten intrygujący tytuł autorstwa francuskiego intelektualisty Alaina Robbe-Grilleta otrzymałam jakiś czas temu w prezencie urodzinowym od najlepszej przyjaciółki. Po przeczytaniu kilku innych książek mój stosik odsłonił w końcu jaskrawoczerwoną okładkę tej powieści no i... zaczęłam czytać.
Historia opisana w "Gumach" pozornie jest zwyczajnym kryminałem. I słowo POZORNIE jest tu bardzo znaczące, ponieważ typowa fabuła, która określiłabym jako "morderstwo - śledztwo - wyjaśnienie sprawy" zostaje totalnie zaburzona przez CZAS akcji, która mimo iż w fabule zamyka się w dwudziestu czterech godzinach, rozgrywa się zarówno z perspektywy ofiary, jaki i zabójców oraz śledczych i czasami także osób postronnych. W efekcie historia, która mogłaby zostać opisana na kilkudziesięciu stronach, rozgrywa się na niemal 260 i - z racji swej formy - jest bardzo zawiła.
Pozornie (znowu) jest to prosta historia kryminalna, w której niemal od razu wiemy, kto zabił. Ale jest pewien szkopuł: śledztwo, jakie prowadzimy wraz z głównym bohaterem - Inspektorem Wallasem - pełne jest niedomówień, a jedyna dobrze poinformowaną osobą w całym tym zamieszaniu może być tylko czytelnik, o ile dobrze skupi się na treści. W pewnych momentach można nie wiedzieć o co chodzi - wątki powtarzają się (ale za każdym razem nieco inaczej), a i postacie zdają się być kimś zupełnie innym, niż są naprawdę. Mnóstwo jest także odniesień i symboli, których trzeba się doszukać. 
Nie jest to więc lektura dobra jako lekki przerywnik między obowiązkami - jeśli ktoś tak potraktuje "Gumy" nie zrozumie nic, bądź prawie nic. Przyznam szczerze, że w moim przypadku było ciężko - z racji braku skupienia, którego ta książka wymaga. Tak czy owak kiedyś do powieści na pewno wrócę. I zgodnie z sugestią tłumacza, urządzę sobie własne, prywatne śledztwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz