sobota, 27 września 2014

Trudno jest być kobietą

Kolejna książka, która tym razem wpadła w moje ręce już od dłuższego czasu wzbudzała moje zainteresowanie, mrugając do mnie swoim żółtym grzbietem z bibliotecznej półki. A jako że latem postanowiłam czytać wszystko, co kojarzy mi się z podróżami, słońcem, egzotyką i na dodatek nastroi mnie pozytywnie, nie mogłam nie wypożyczyć powieści "Tysiąc wspaniałych słońc" Khaleda Hosseini'ego.
Lato już się skończyło, a z nim moja lektura. W związku z tym powinna powstać jakaś recenzja, a ostatnio proces tworzenia takiej notki poważnie u mnie kuleje... Ale powiedziałam sobie "Nie ma przebacz. Biorę się w garść i napiszę parę słów o książce". No i oto moja opinia.
Tytuł powieści niewątpliwie jest wspaniały i solaryczny. Warunek "egzotyczności" również został spełniony, a wczytując się w fabułę książki można również powiedzieć, że w pewien sposób wiąże się ona z podróżami, bo akcja dzieje się w Afganistanie (do którego inaczej niż literacko z różnych powodów się nie wybieram). Jedynie pozytywne nastrojenie, którego sobie życzyłam latem, nie zostało mi zaserwowane. To jednak wcale nie jest powodem, by uważać książkę za złą. Wręcz przeciwnie!
Powieść Hosseini'ego to historia dwóch kobiet mieszkających w mieście tytułowego "tysiąca wspaniałych słońc" - Kabulu. Pierwszą z nich jest Mariam, która po śmierci matki, wbrew swej woli zostaje oddana za żonę zamożnemu szewcowi. Druga to Lajla - dziewczyna z inteligenckiego domu, której wojna zabiera wszystko: rodzinę, ukochanego oraz marzenia o podróżach i wykształceniu. Koleje losu sprawiają, że obie bohaterki stają się sobie bardzo bliskie - nie tylko za sprawą faktu, że są żonami tego samego mężczyzny. Trudne doświadczenia, wojna, samotność oraz rodzicielska miłość sprawiają, że między Mariam a Lajlą rodzi się niezwykła więź, która pozwala przetrwać kobietom nawet najgorsze chwile. Przyjaźń to jednak nie jedyny temat jaki Khaled Hosseini porusza w swojej powieści. W tysiącu wspaniałych słońc" znajdziemy również historię okrutnych konfliktów, które od lat miotają Afganistanem, wielkie uczucia oraz piękne opisy surowego, zniszczonego kraju oraz jego kultury.
Nie jest to książka łatwa, ale nie o to przecież chodzi. W końcu ciężko mówić o tym, że w Afganistanie jest sielsko i anielsko - zwłaszcza w dzisiejszych czasach... Trudno też pojąć, przynajmniej z perspektywy człowieka Zachodu, zasady panujące w kulturze islamskiej. Ja nie wyobrażam sobie, bym mogła żyć w kraju, który zabrania mi uczyć się i decydować o sobie samej, w którym muszę mieć pozwolenie mężczyzny na wyjście z domu... To byłoby straszne! Jednak bohaterki takie jak Mariam czy Lajla muszą zmagać się z tym codziennie. Dzielnie znosić swoją trudną rolę bycia kobietą...
I właśnie czytając takie rzeczy człowiek od razu bardziej docenia fakt, że żyje w Europie i ma się całkiem dobrze...