niedziela, 30 grudnia 2012

Złota czterdziestka roku 2012 czyli PODSUMOWANIE

Ostatnie dni grudnia to czas podsumowań. Nie może więc zabraknąć podsumowania i na moim blogu :)
1 stycznia 2012 postanowiłam, że w tym roku przeczytam 52 książki - zachęciła mnie do tego inicjatywa o tej samej nazwie, która przewidywała przeczytanie 1 książki tygodniowo. Czy mi się udało? Nie do końca. O ile początek roku zapowiadał sukces (bywało, że byłam o 1 czy 2 powieści "do przodu") o tyle później okazało się, że może nie uda mi się spełnić narzuconej sobie normy. Powody? Istnieją chyba dwa. Pierwszy: wyjazdy i dojazdy - na uczelnię, szkolenia, do pracy... Nie zawsze chciało mi się zabierać na nie książkę. Drugi: nie wszystkie wybrane przeze mnie pozycje literackie były tak fantastyczne, jakbym sobie tego życzyła. Bywało więc tak, że jedną książkę czytałam miesiąc, inną jeden dzień.
Łącznie udało mi się więc przeczytać 40 książek, których tytuły (oraz linki do recenzji) wymieniam poniżej. Najlepsze z książek, na które trafiłam, zaznaczyłam pogrubioną czcionką. Liczę na to, że w przyszłym roku pobiję samą siebie ;) Tymczasem zapraszam do czytania!

Czesław Miłosz "Piesek przydrożny"
Junot Diaz "Topiel"
Anne Rice "Wywiad z wampirem"
Abraham Verghese "Powrót do Missing"
Thierry Janquet "Tarantula"
Cormac McCarthy "Droga"
Henryk Ibsen "Dzika kaczka"
Esther Vilar "Siedem pożarów Mademoiselle"
Jordi Sierra i Fabra "Truskawkowe pola"
Patrizia Gucci "Singielka - sama, ale nie samotna"
Kaya Mirecka-Ploss "Kobieta, która widziała za dużo"
Elizabeth Gilbert "Imiona kwiatów i dziewcząt"
Carlos Ruiz Zafón "Marina"
J.K. Rowling "Baśnie Barda Beedle'a"
Viola Fisherova "Opowieści Dłużącego się Czasu"
Dorota Terakowska "Poczwarka"
Błażej Przygodzki "Dziennik samobójców"
Martyna Wojciechowska "Zapiski (pod)różne"
Kobo Abe "Kobieta z wydm"
Konrad Staszewski "Śmierć na śniegu"
Ewa Awdziejczyk, Jan Bereza OSB "Tosty i posty/Posty i tosty"
Khaled Hosseini "Chłopiec z latawcem"
Dezso Kosztolanyi "Ptaszyna"
Markus Zusak "Złodziejka książek"
Marlena de Blasi "Tysiąc dni w Wenecji"
Carlos Ruiz Zafón "Więzień nieba"
Amanda Filipacchi "Miłość jest straszna"
Tess Gerritsen "Klub Mefista"
Paul Britton "Profil mordercy"
Jarosław Kret "Mój Egipt"
Eric Emmanuel Schmitt "Trucicielka"
Julian Barnes "Poczucie kresu"
Marvin Harris "Krowy, świnie, wojny i czarownice"
Ophelia Benson, Jeremy Stangroom "Dlaczego Bóg nienawidzi kobiet?"
Deidree Purcell "Marmurowe ogrody"
Charles Martin "Maggie"
Manuela Gretkowska "Agent"
Tessa Hadley "Bliżej siebie"
Vanessa Diffenbaugh "Sekretny język kwiatów"
Małgorzata Warda "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" 

sobota, 29 grudnia 2012

Domowy dramat

Wydawać by się mogło, że książka, której tematem jest przemoc w rodzinie będzie łatwa do przedstawienia i opisania. Pozory jednak mylą, o czym przekonałam się w ciągu ostatnich kilku dni. Powieść Małgorzaty Wardy "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" zaczęłam w poniedziałkowy poranek, skończyłam we wtorek wieczór. Kilka kolejnych dni spędziłam na myśleniu, jak najlepiej ubrać w słowa to, co czułam czytając ją.
Powieść porusza trudny temat - taki, o którym zwykło nie mawiać się głośno, do czasu, aż nie zajmą się tym media. Bo niby czemu "w takiej dobrej rodzinie" jak Budziszowie (bohaterowie powieści) miałoby się dziać coś tak okropnego, jak przemoc fizyczna i znęcanie się nad dziećmi - również psychiczne? Tak jest właśnie w wypadku Aarona i Anny - oczami których przedstawiona jest ta historia. Oddani pod opiekę ciotki, zostają jednocześnie narażeni na utratę dziecięcej beztroski i spokoju. Mają tylko siebie nawzajem, ale czy to wystarczy, żeby przetrwać koszmar zgotowany przez bliskich? Czy będą mogą zapomnieć o złych wspomnieniach?
"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" wzbudza skrajne emocje. Nie mam jeszcze własnych dzieci, ale wstrętem i oburzeniem napełniały mnie opisy dramatów rodzeństwa, złość wywoływała obłuda i zakłamanie dorosłych i niekiedy też zupełny brak zainteresowania sprawami dzieci. Książka jest jednak ważna nie tylko jako pozycja literacka, ale przede wszystkim przez fakt, że uczula na sprawy innych ludzi. Nie powinniśmy być obojętni na cierpienie drugiego człowieka - to jej najważniejsze przesłanie, o którym nie możemy zapominać. Jeśli zapomnimy, takich historii w przyszłości może być więcej. By tak się nie stało sięgnijcie po powieść pani Wardy. Skłania do przemyśleń.

środa, 26 grudnia 2012

O czym mówią kwiaty?

Zastanawialiście się kiedyś, czy kwiaty potrafią mówić? Pytanie może trochę absurdalne i dobre dla kogoś, kto żyje w jakimś fantastycznym i wyimaginowanym świecie, ale jeśli się dobrze zastanowić, wcale nie jest takie "z kosmosu". Jeśliby trochę poszperać, na postawione przeze mnie pytanie można znaleźć odpowiedź twierdzącą. Wydana w 2011 roku przez Świat Książki powieść "Sekretny język kwiatów" Vanessy Diffenbaugh jest na to doskonałym dowodem.
Książka opowiada historię osiemnastoletniej Victorii, która pozbawiona rodziny, od najmłodszych lat tuła się po najróżniejszych domach zastępczych i domach dziecka. Wraz z ukończeniem przez siebie pełnoletności zbuntowana dziewczyna zostaje postawiona przed koniecznością znalezienia pracy, mieszkania, oraz w pewnym sensie także samej siebie. Pomaga jej w tym "język kwiatów" za pomocą którego komunikuje się ze światem, oraz poznaje uczucia, których wcześniej nie było jej dane doświadczyć.
"Sekretny język kwiatów" to historia, w której teraźniejszość przeplatana jest wątkami z przeszłości Victorii, a mianowicie momentu, który był przełomowy dla jej dalszego życia. Książka opowiada o dramacie, jakiego doświadcza dziecko (a później także i osoba dorosła) niechciane i niekochane: nieufności, złości, buncie, rozczarowaniach i niespełnionych obietnicach dorosłych. Wstrząsające wspomnienia Victorii zmieszane są z jej obecnym życiem, w które wkracza nadzieja: nieoczekiwana, niespodziewana, wedle Victorii - niezasłużona. Czy dziewczyna zazna szczęścia? Jak skończy się ta opowieść? I co tak naprawdę mogą powiedzieć nam kwiaty? Tego można dowiedzieć się tylko czytając książkę Diffenbaugh. Dla dociekliwych niemała gratka: powieść zamyka "Słownik kwiatów Victorii" w którym znajdziemy "tłumaczenie" tego, co może powiedzieć nam róża, stokrotka czy mak Zaciekawieni? W takim razie zapraszam do czytania! Emocje i przyjemność gwarantowane!

sobota, 22 grudnia 2012

Pociąg do nudy

"Jedno przypadkowe spotkanie w pociągu może odmienić całe życie..." - głosi okładka książki "Bliżej siebie" zawierającej dwa opowiadania brytyjskiej autorki Tessy Hadley. Pierwsze - "Pociąg do Londynu" to historia Paula, który ciężko przeżywając śmierć matki dowiaduje się, że jego pierworodna córka uciekła z domu i zamieszkała gdzieś w centrum brytyjskiej stolicy. Niewiele się zastanawiając Paul porzuca dom, żonę i małe córeczki, by zamieszkać z Pią i parą jej polskich przyjaciół. Bohaterką drugiego opowiadania "Tylko dzieci" jest Cora - bibliotekarka, która po nieudanym małżeństwie ucieka do rodzinnego Cardiff, aby odpocząć od dotychczasowego życia i zastanowić się, czego tak naprawdę chce.
W zasadzie można by pomyśleć, że obu historii nie łączy nic oprócz miejscowości, gdzie rozgrywa się akcja, pociągów i ucieczek, na jakie decydują się bohaterowie. Opowiadania w "Bliżej siebie" mają jednak do siebie dosłownie bliżej, a to za sprawą Paula i Cory, których losy w pewnym momencie splatają się na ponad trzystu stronach książki zamkniętej w zimno-niebieskiej okładce.
Czy jednak warto po nią sięgać i poświęcać jej czas? Jeśli chodzi o mnie, męczyłam się z fabułą przez trzy tygodnie. Książka jest przygnębiająca i wieje od niej stereotypowym angielskim nudziarstwem i sztywniactwem (co, jak wiemy, nie jest prawdą). Może Was też czasem dopada takie uczucie w pociągu, kiedy po prostu nie chce się myśleć o niczym, tylko gapić się w okno i to, co za oknem - czyli w obecnych okolicznościach przyrody - szarobury świat poza pociągiem? Mnie coś takiego dopadało za każdym razem, gdy otwierałam dzieło pani Hadley. Książka jest przegadana i przefilozofowana, ale nie będę kryła, że zdarzyło mi się parę razy parsknąć ironicznym śmiechem, natrafiając na (tak mi się wydaje) czysto harlequinowskie określenia, z "burzą seksu" na czele... Tak czy siak "Bliżej siebie" nie porywa.