środa, 15 maja 2013

Erotyzm po arabsku

Powieści erotyczne przeżywają ostatnio swoisty boom, głównie za sprawą "Pięćdziesięciu twarzy Greya" i dwóch kolejnych tomów z tej serii. 
Moim zdaniem nie ma się czym ekscytować - zwłaszcza, że będąc jakiś czas temu w Empiku widziałam co najmniej dwa inne cykle powieściowe, oparte na tej  samej konwencji, którą scharakteryzować można następująco: 
1. Główna bohaterka to młoda, zahukana studentka lub bibliotekarka - typowa "cicha woda" (która jeszcze nie wie, co w niej drzemie). 
2. Pewnego dnia, zazwyczaj na początku historii "która odmieni jej życie", spotyka mężczyznę - jest on starszy i bardziej doświadczony od niej, zwłaszcza w sferze seksualnej. 
3. On wprowadza Ją w swój bogaty świat fantazji erotycznych, Ona Mu ulega... No i fabuła już sama się rozwija.
Niektóre feministki już pewnie by się oburzyły, widząc ten bezdyskusyjny obraz męskiej dominacji. Ja jestem raczej... Nie wiem, jak to nazwać... Każde słowo jest złe, bo nie oddaje tego, co naprawdę mam na myśli, czyli pewnego rodzaju rozczarowania. Tego, że prawdziwie erotyczne książki, wywołujące uzasadnione pąsy na twarzy, w dzisiejszych czasach kurzą się gdzieś na bibliotecznych półkach i giną, przygniecione tymi grafomańskimi dziełami, czyli np. "Greyem" - produktem zmyślnego marketingu, który odrzucił mnie już przy samym przeglądaniu pierwszego tomu. Przyznaję, nie czytałam dzieła pani E.L. James, więc może moja opinia jest nieco niesprawiedliwa (bo oparta na zdaniu większości krytyków, no i na przeczuciu, że to gniot), ale tym wstępem chciałam otworzyć wywód dotyczący krótkiej powieści, która została wydana ponad 5 lat temu przez syryjska pisarkę Salwę An-Nu'ajmi. 
Ktoś, kto doszedł do tego momentu, może się zastanawiać, do czego ten wpis zmierza. Arabska pisarka i powieść erotyczna? - Zapytacie. Ano tak. "Smak miodu" jest dowodem na to, że i na Bliskim Wschodzie jest to temat nie całkiem tabu.
Bohaterką tej historii jest bibliotekarka (ha!), pracująca w jednej z uniwersyteckich czytelni. Mimo, iż nie obnosi się ze swoimi nieco nietypowymi zainteresowaniami - czyli zaczytywaniem się w staroarabskich tekstach dotyczących ars amandi - zostaje wyznaczona przez dyrektora do udziału w nowojorskiej konferencji naukowej, na której ma opowiedzieć o sztuce kochania po arabsku. Kobieta ochoczo zabiera się do pracy, a poszukiwania materiałów do wykładu prowadzą ją do przemyśleń na temat własnych miłosnych przygód, szczególnie tej największej, w której główna rolę grał tak zwany Myśliciel. Narratorka próbuje tez odpowiedzieć na pytanie czym jest ludzka cielesność i jak postrzegana jest w świecie arabskim. Wszystko to podane w wysmakowany i elegancki sposób sprawia, że książkę czyta się jednym tchem i z prawdziwymi wypiekami na twarzy. 
Dzięki pani An-Nu'ajmi mamy także okazje odkryć zupełnie inna stronę arabskiego świata. Tą, która wydaje się być nieustannie ukryta pod czadorami i czarczafami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz