sobota, 5 marca 2011

Historia Złych Sióstr Kopciuszka

Wszyscy dobrze wiemy jak wygląda bajka o Kopciuszku. Nie wszyscy jednak znamy tę historię z zupełnie innej strony, o której będzie ta opowieść.
Zaczęło się to dawno, dawno temu, w bliżej nieokreślonym europejskim mieście, gdzie pewna młoda, niepozorna dziewczyna poznała dużo starszego, poważnego mężczyznę, który zakochał się w niej do szaleństwa – z wzajemnością. Szybko wzięli ślub, po którym udali się w kilkuletnią podróż po kontynencie, w czasie której na świat przyszły dwie dziewczynki. Jednej rodzice nadali imię Wenecja, a drugiej Orleana, na cześć miejsc, gdzie zostały poczęte. Życie płynęło miło i niemal beztrosko przez kilkanaście lat, do czasu, gdy ojciec dziewcząt zmarł.
Ponieważ matka – Lady Felicja (tak nazywano ją na salonach) – od czasu ślubu była pod każdym względem zależna od męża, po jego śmierci została zupełnie sama ze wszystkimi sprawami: utrzymaniem majątku, wychowaniem dwóch nastoletnich córek, bywaniem w towarzystwie i tak dalej. Wiele wieczorów spędzała teraz sama w łóżku, gdzie jedyna istotą, do której można było się przytulić, był kot. Brakowało jej męskiego ramienia, na którym mogłaby się oprzeć…
Minęło kilka lat, bardzo gorzkich, aż nadszedł dzień w którym Lady Felicja poznała nieco starszego od siebie wdowca, ojca pięknej dziewczyny, mającego smykałkę do interesów zamożnego finansistę. Od tego momentu życie znów nabrało kolorów: kolejny raz nastąpił szybki ślub, lecz i tym razem nie było jej dane cieszyć się miłością do końca swych dni. Drugi mąż umarł jeszcze szybciej niż pierwszy, zostawiając pod opieką Lady Felicji swoja córkę Kasandrę.
I tu rozpoczyna się właściwa część historii. Kasandra – śliczna dziewczyna o sarnich oczach, tak podobnych do oczu jej ojca, wzbudzała w Lady Felicji uczucie nienawiści silniejsze niż jakiekolwiek miłosne uniesienie. Dziewczyna znienawidzona za to dobre i szczere spojrzenie została zdegradowana w domowej hierarchii do roli kuchty, sprzątaczki i opiekunki ognia w piecyku, przez co w bardzo krótkim czasie przylgnęło do niej przezwisko Kopciuszek. Po kilku tygodniach nikt w domu już nie pamiętał, jak nazywa się córka drugiego męża Lady Felicji.
Przybrane siostry Kopciuszka – Wenecja i Orleana, o ile przed śmiercią ojczyma starały się utrzymać dość obojętny stosunek do dziewczyny, o tyle po tym wydarzeniu zaczęły okazywać jej, co naprawdę do niej czują. Zanim jednak nakreślimy ten aspekt naszej opowieści, należy przywołać kilka faktów z życia dziewcząt. Są to fakty istotne.
Wenecja była starszą siostrą Orleany, wysoką, niemal płaską jak deska dziewczyną o patykowatych nogach i twarzy upodabniającej ją do konia. Miała także wielkie jak pokrywki do garnków dłonie i ogromne stopy. Lista jej talentów obejmowała wszelkiego rodzaju sporty, z biegami na czele, dzięki czemu mogła reprezentować swoją żeńską szkołę w Międzyszkolnych Integracyjnych Zawodach Sportowych, pokonując nawet męskich przeciwników. Czasami na bieżni mylono ją z chłopakami, jednak nikt nie miał odwagi wypowiadać tego głośno, obawiając się jej morderczych pięści, których użyła jeden jedyny raz: gdy znalazł się w jej życiu idiota, który głośno powiedział o niej „Chłopak-koń”. Lekarze nie potrafili nastawić mu nosa, przez co chłopak całe swoje życie oddychając świszczał.
Jeśli zaś chodzi o Orleanę – była zupełnym przeciwieństwem Wenecji. Niska, pulchna, o serdelkowatych nogach i mięsistych paluszkach u rąk. Ubrania dla niej, a w szczególności gorsety, szyte były na miarę, gdyż żaden sklep z bielizną nie dysponował biustonoszem w jej rozmiarze. Orleana lubiła podjadać słodycze, a szczególnie czekoladę, wierząc, że to dzięki niej osiąga tak wybitne wyniki na polu naukowym. Faktem było bowiem to, że młodsza córka Lady Felicji była dumą tej samej żeńskiej szkoły co Wenecja, z powodzeniem prezesując kołu matematycznemu, udzielając się podczas konkursów z chemii i fizyki oraz w rok opanowując biegle trzy języki obce. To jednak nie przysparzało jej popularności. W szkole lubili ją głównie nauczyciele i nieliczni uczniowie jej pokroju, na przykład Tłusta Berta (dziewczyna o podobnych do Orleany gabarytach) czy Wiktoria Wektor (geniusz fizyki).
Nie było więc siostrom łatwo. Jak może dziwić w tym kontekście fakt, że po śmierci ojca Kasandra – posągowa piękność o złotorudych włosach i sarnich oczach, pierwsza ofiara niedostatecznie uzasadnionej nienawiści ich matki, stała się także ofiarą swoich przybranych sióstr? Zarówno Wenecja jak i Orleana, jeszcze przed śmiercią ojczyma zauważyły, że to za Kasandrą oglądają się wszyscy chłopcy ze szkoły męskiej. Kasandra była też miła, uczynna i dobra, przez co wiele osób uśmiechało się do niej, mijając ją na ulicy. Coś, czego siostry same nie doświadczyły przez całe swoje życie.
Tak więc po śmierci ojca Kasandra, nie chroniona płaszczykiem bezpieczeństwa, jakim była miłość jej ojca do Lady Felicji, została w okrutny sposób pozbawiona wszystkiego, co było dla niej ważne: począwszy od małych, ale istotnych dla niej kwestii dóbr materialnych, jak własny pokój czy ładne sukienki, po rzeczy naprawdę duże i kluczowe w jej życiu, jak możliwość uczęszczania do szkoły dla dziewcząt, gdzie kształciła się za życia ojca. Kasandra została Kopciuszkiem i posługaczką swoich, nie ma co ukrywać, szkaradnych sióstr, które będąc dla niej równie okrutne jak zgorzkniała macocha, kompensowały sobie braki w poczuciu własnej wartości. Uśmiech zniknął z twarzy Kasandry, a sarnie oczy teraz zwykle wypełniał smutek.
Mijały tygodnie i miesiące, podczas których Wenecja i Orleana używały sobie na Kasandrze, nie mogąc znieść, że mimo tego smutku na twarzy i potarganych, usmolonych sadzą ubrań, mężczyźni nadal patrzą na ich przybraną siostrę z podziwem. Kasandra jednak nie zauważała tego. Wzrok miała stale wbity w swoje nogi, tak jakby jej kolana były jedynymi przyjaciółmi, jakich miała.

***

Zdarzyło się pewnego dnia, że w mieście ogłoszone zostało, że nie kto inny, jak typowy Książe z Bajki urządza wielki bankiet, na który zaprasza wszystkie wolne dziewczęta z okolicy, by móc odnaleźć wśród nich wybrankę swego serca. Książe – oczywiście – był wysokim, przystojnym brunetem, który jednym spojrzeniem swoich pięknych oczu (w których czaiła się inteligencja i nieziemski urok osobisty) wprawiał w drżenie wiele dziewczęcych serc w mieście. Wenecja i Orleana również należały do grona jego fanek, piszczących każdego dnia na coraz bardziej nieznośnej dla uszu częstotliwości, w miarę jak zbliżał się bankiet. Lady Felicja musiała zakupić sobie zatyczki, by ograniczyć niszczycielskie działanie strun głosowych córek, które zdawały się być ogłupiałe z tej niemal psychopatycznej miłości. Kopciuszek wiele razy zbierał łupiny filiżanek, które pękły pod wpływem wibracji dźwiękowych wydawanych przez siostry.
Dziewczęta istotnie oszalały na punkcie Księcia. Gdyby zmierzyć poziom endorfiny w ich mózgu, dawno przekroczył on już stan podwyższony - zbliżał się do granicy zmieniającej mózg w papkę o konsystencji kisielu. Dziewczyny w tym amoku kupowały sukienki, wdzięcząc się potem przez lustrem, tapirowały i układały włosy w coraz to dziwniejsze fryzury, zastanawiając się jednocześnie, jak zatuszować swoje liczne niedoskonałości. Wenecja kupiła sobie specjalne czarne rękawiczki i dwa numery za małe buty oraz gorset push-up, a Orleana nadszarpnęła wręcz bezczelnie sporą cześć swych oszczędności na korygujące body i buty na tytanowym obcasie. Kasandrę cieszyło to całe zwariowanie w domu. Pierwszy raz od dawna nikt się jej nie czepiał o byle co.
Nadszedł w końcu długo oczekiwany wieczór balu. Wenecja i Orleana przypomniały sobie nagle, że istnieje ktoś taki jak Kasandra i zmusiły dziewczynę do pomocy przy przygotowaniach na bal, co pięć minut rzucając kąśliwe uwagi i aluzje. Dziś szczególnie rozkoszowała je możliwość dokuczania przybranej siostrze. Matka również wybierała się na bal, polecając Kasandrze wykonać wiele prac domowych, z zainstalowaniem nowego kranu włącznie. Było jasne, że dziewczyna na bal nie pójdzie. Nie będzie więc odwracać uwagi Księcia od Wenecji i Orleany, które – po gruntownym przepoczwarzeniu się za pomocą wszelkich możliwych środków – można było uznać za interesujące fizycznie dziewczyny.
Gdy hetery w końcu ruszyły na bal, Kasandra zabrała się za porządkowanie domu, wzdychając ciężko, a z oczu popłynęła jej pierwsza od śmierci ojca kryształowa łza, która następnie zamieniła się w dobrą wróżkę.
Wszyscy wiemy, jak to było dalej z perspektywy Kopciuszka. Jest to jednak historia jego złych sióstr, ruszmy więc za nimi na bal.
Po przebyciu drogi Wenecja i Orleana miały wreszcie okazję doświadczyć, czym jest męskie zainteresowanie. Wachlując się nieco zbyt energicznie, chichotały nerwowo na widok przyjaciół Księcia, uśmiechających się do nich i puszczających nieliczne, acz znaczące, perskie oczka. Obie spłonęły krwistoczerwonym rumieńcem, gdy sam Książe podszedł do nich i przywitał się. Następnie pokłóciły się o to, z którą rozmawiał dłużej i na którą spojrzał przychylniej (tak naprawdę patrzył tak samo krótko i tak samo niewiele się do nich odezwał) – efektem czego Orleana oberwała wachlarzem Wenecji prosto w czoło. Ta druga bliska była doznania poważnej kontuzji za sprawą buta Orleany, jednak w tym samym momencie na sali nastąpiło wielkie poruszenie. Do rezydencji Księcia weszła ONA. Wszystkim opadły szczęki ze zdumienia, mężczyznom i kobietom. Wenecja i Orleana zastygły w swoich bojowych pozach, a ich miny były co najmniej głupie. Przez salę przetoczył się szum, a Książe, akurat stojący na środku, nie potrafił oderwać wzroku od Nieznajomej (i vice versa). Zagrała muzyka i Obiekt Kobiecego Pożądania poprosił Piękną Nieznajomą do tańca. Wyglądali naprawdę prześlicznie. On – w eleganckim garniturze, z czarnymi włosami przygładzonymi pomadą, i Ona – w niesamowicie złotej sukni, mieniącej się przy każdym ruchu, ze złotorudymi włosami spiętymi w kok, z radośnie błyszczącymi sarnimi oczami.
Wenecja i Orleana, po wyjściu z pierwszego szoku, znów poczuły się brzydkie i zazdrosne. Kim jest ta dziewucha? Dlaczego ON tak na nią patrzy, takim wzrokiem przywodzącym na myśl masło topiące się na gorących pierogach? Skąd ona ma taką sukienkę? – zastanawiały się. Po kilkunastu minutach, gdy taniec trwał, bystry umysł Orleany zrozumiał, że Książe się zakochał. Po kolejnych kilkudziesięciu, podczas których siostry wymieniły serię wężowych syków na temat dziewczyny, Wenecja doświadczyła niebiańskiego olśnienia. Uświadomiła sobie bowiem, że Nieznajoma to przecież ta sama osoba, co ich przybrana siostra zwana Kopciuszkiem. Nim jednak zdążyła ją zdemaskować, zaczął bić dzwon obwieszczający północ i na sali nastąpiło kolejne poruszenie. Dziewczyna w złotej sukni ulotniła się tak szybko, że Książe nie miał szans jej dogonić. Został po niej tylko szklany pantofelek…
Kolejne godziny bankietu upłynęły pod znakiem rozmów o Nieznajomej. Gdy tylko opadł pierwszy szok po jej zniknięciu, Wenecja podzieliła się z matką i siostrą swym podejrzeniem. Lady Felicja zarządziła natychmiastowy powrót do domu. Przykazała córkom zachowywać się tak, jakby w ogóle nie domyślały się prawdy.  Nie chciała wierzyć, że ta dziewucha, jej przybrana córka, porzuciła prace domowe na rzecz balu, ale wierzyła, że dzieją się rzeczy, których nawet ona sama nie potrafi wyjaśnić. Ot, taka miłość na przykład. Coś na rodzaj magii. Może dzięki magii Kopciuszek znalazła się na balu?
Lady Felicja nie mogła dłużej się nad tym zastanawiać. Wraz z córkami weszła do domu, który był wysprzątany jak nigdy. Nawet kran nie kapał! Kopciuszek siedział przy popielniku, wbijając wzrok w żar, a na jego twarzy czaił się ledwie widoczny rumieniec. Wenecja i Orleana zaczęły paplać o Nieznajomej, chcąc sprawdzić jak zareaguje Kasandra, nie zauważyły jednak nic podejrzanego.
Następnego dnia Książe z Bajki obwieścił wszem i wobec, że odnajdzie właścicielkę szklanego pantofelka, po czym się z nią ożeni. Wenecja i Orleana wpadły w panikę. Książe nie może znaleźć ich przybranej siostry! Książe musi ożenić się z jedną z nich! Pokierowane wszystkimi najpodlejszymi uczuciami wyszarpały zdezorientowanego Kopciuszka z kuchni i zamknęły go w komórce na miotły. Następnie zaś rozpoczęły przygotowania do przybycia Księcia. Po raz kolejny dokonały metamorfozy swojego wizerunku, by wydawać się bardziej interesujące i czekały.
Książe wkrótce zawitał do ich drzwi. Wraz ze swoimi wiernymi druhami dawał do przymierzenia pantofelek każdej odwiedzanej dziewczynie. Tak było też w przypadku naszych bohaterek. Przymiarkę zaczęła Orleana, która próbując wcisnąć bucik na swoją platfusowatą stopę nieomal go rozbiła. Po dziesięciu minutach łkań, że „stopy jej spuchły” musiała się poddać. Przyszła kolej na Wenecję, która już wcześniej owinęła swoje kajaki bandażem uciskowym, co też oczywiście nic nie dało. Zrezygnowany, choć niekoniecznie rozczarowany Książe zapytał, czy w tym domu mieszka jeszcze jakaś młoda dziewczyna. Od sióstr usłyszał tylko stanowcze „nie” i już miał wychodzić, jednak usłyszał dziwne stukanie dochodzące zza drzwi komórki na miotły, co go bardzo zaintrygowało. Kazał otworzyć drzwi pomieszczenia, ale Wenecja ani Orleana tego nie zrobiły, więc sam przekręcił kluczyk w zamku (zostawiony nieopatrznie przez którąś z sióstr na widoku) i jego oczom ukazała się dziewczyna umazana popiołem, z pajęczyną w złotorudych włosach.
Oczy Kopciuszka i Księcia zabłyszczały znacząco. Wenecja jęknęła przeciągle, a Orleana głośno wciągnęła powietrze. Lady Felicja przyglądała się całej scenie bez słowa. Książe dał przymierzyć bucik Kopciuszkowi, no a potem…
Wiecie, co było potem.
Historia Wenecji i Orleany jest jednak w dalszym ciągu nieznana, więc warto ją przedstawić. Choć niedobre były z nich siostry – znalazły szczęście. Długo musiały na nie czekać, ale w końcu przyszło – niespodziewanie i raczej niekonwencjonalnie...
Ponieważ głównym wątkiem bajki o Kopciuszku jest miłość, w tej wersji też tak będzie. Wenecja spotkała ją na bieżni, po raz kolejny doznając bliskiego kontaktu pięść-twarz i łamiąc nos mężczyźnie, który podobnie jak pierwszy idiota, ośmielił się nazwać ją koniem. Tyle, że nazwał ją tak w kontekście jej majestatycznego biegu, co wytłumaczył jej już później, gdy doszedł do siebie (powiedział, że Wenecja jest dostojna i dumna i przeprosił ją za to, że wszystko co takie jest kojarzy mu się z końmi, czym zauroczył biegaczkę).
Jeśli zaś idzie o Orleanę – miłość odnalazła za sprawą swego przysmaku. Dzięki swoim licznym sukcesom na polu chemii dostała się do zespołu badawczego, opracowującego nowatorską formę czekolady: słodką, acz nie psującą zębów i nietuczącą tabliczkę, rozpływająca się rozkosznie w ustach. Wspólna praca z jednym z naukowców zaowocowała nie tylko produktem spożywczym, ale i wielkim, gorącym uczuciem.
Siostry, mimo swej nietypowej urody, potwierdziły znaną wszem i wobec tezę „Każda potwora znajdzie swego amatora”. I wszystko skończyło się dobrze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz