wtorek, 1 marca 2011

Wyspa strachu

Dawno już nie przeczytałam książki, która wstrząsnęłaby mną tak bardzo jak "Władca much" Williama Goldinga - powieść będąca klasykiem kanonu literatury światowej.
Jest o historia angielskich chłopców, rozbitków ocalałych z katastrofy samolotu, którzy zdani tylko i wyłącznie na siebie muszą przeżyć na jednej z wielu nieznanych i dotąd niezbadanych wysp Pacyfiku. Nie jest im łatwo: starsi chłopcy, jak Ralf i Jack, walczą o przywództwo, młodsi muszą liczyć na pomoc i opiekę "bardziej doświadczonych" życiowo kolegów. Życie na wyspie upływa głównie na zabawie, polowaniach, jedzeniu i kąpielach w morzu. Jednak to, co początkowo wydaje się rajem na ziemi: brak rodziców, brak praw, które byłyby powszechnie akceptowane i wypełniane, staje się po pewnym czasie koszmarem, który prowadzi do tragedii...
Dla mnie osobiście książka ta to studium strachu. Strachu, który wyzwala w ludziach najgorsze instynkty. Strachu, który w odpowiednich rękach, odpowiednio wykorzystany, doprowadza do zezwierzęcenia człowieka. Strachu, który ma wielką moc. Moc, która już wiele razy w historii świata zaowocowała powstaniem państw totalitarnych, gdzie przywódcą był najczęściej człowiek, umiejący ten strach wykorzystać.
Gorąco polecam tę książkę. Zachęca do przemyśleń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz