poniedziałek, 21 marca 2011

Pasek! Odcinek 4: Kosmetyczka

Minęło kilka dni, od kiedy Janek wrócił ze swojej trzeciej – kompletnie nieudanej randki w ciemno, która tak naprawdę nie odbyła się, ponieważ jego wybranka w ogóle się nie pojawiła. Była już połowa września i za dwa tygodnie Janek miał rozpocząć całkiem nowy rozdział w swoim życiu – studia. Chyba tylko myśl o tym, że rozpocznie naukę na swoim wymarzonym kierunku powodowała, że nie zwariował kompletnie przez rozczarowania, jakie zgotował mu los na polu kontaktów damsko – męskich.
W ciągu tych kilku dni ze dwadzieścia razy zignorował połączenie, jakie próbowało nawiązać z nim biuro „Randka w ciemno”. Miał już dosyć. Dosyć randek z dziwolągami
i dziewczynami, które ignorowały jego osobę. Czuł, że minie trochę czasu, zanim znowu nabierze zaufania do kobiet.
Telefon rozdzwonił się znowu. Doprawdy, czy nie może mieć ani chwili spokoju? Jeśli to znowu to cholerne biuro, to im nagada tak, że zobaczą! Ale gdy Janek spojrzał na wyświetlacz ukazał się mu zupełnie nieznany numer. Zaintrygowany odebrał:
- Słucham?
W słuchawce panowała cisza.
- Halo?
Znowu cisza.
- Z kim mam przyjemność? – Zapytał z głupia frant. Nienawidził takich głuchych telefonów.
- Janek? – Odezwał się w końcu głos po drugiej stronie słuchawki. To niewątpliwie była dziewczyna.
- Tak, to ja.
- Jan Pasek?
- Tak! O co chodzi?? - Janek zaczął się irytować.
- Nie wiem, od czego zacząć... – Dziewczyna speszyła się
Od początku – pomyślał Janek, ale nie wymówił tego na głos.
- Byliśmy umówieni ostatnio w galerii... I, ja... Chciałam Cię przeprosić, że nie przyszłam wtedy, ale wypadło mi coś bardzo, bardzo ważnego i nie miałam w ogóle czasu, by to wszystko odwołać zanim pojawisz się na miejscu spotkania. A potem, gdy zadzwoniłam do biura, powiedzieli mi, że się z Tobą skontaktują, ale nie odbierałeś telefonu... I ostatnie kilka dni... Dzwoniłam codziennie do biura, by móc się z Tobą umówić i Cię przeprosić, ale też nie podnosiłeś słuchawki, kiedy oni do Ciebie dzwonili, więc wyprosiłam od nich numer i...
Janek był oszołomiony. Zupełnie nie wiedział, co powiedzieć.
- Jesteś tam jeszcze, Janku? – Zapytała nieznajoma z troską w głosie.
- Tak, jestem.
- Bardzo, bardzo Cię przepraszam. Wiem, że tak przez telefon nie wypada, ale mam takie okropne wyrzuty sumienia. I chciałabym się z Tobą spotkać jeszcze raz. W tym samym miejscu, o tej samej porze, dzisiaj. Zgadzasz się?
Szok, jaki wypełnił Jankowi gardło uniemożliwił mu mówienie.
- Bardzo mi na tym zależy, Janku...
W głosie dziewczyny słychać było szczerość. I to jej „Janku” naprawdę go rozczuliło. Mimo dziwności całej tej sytuacji polubił tajemniczą nieznajomą i zachrypniętym z emocji głosem odpowiedział jej:
- Dobrze. Dzisiaj o tej samej porze i w tym samym miejscu.
- Cudownie.- Janek był przekonany, że dziewczyna uśmiecha się po drugiej stronie słuchawki.- To do zobaczenia!
- Do widzenia.
Dziewczyna rozłączyła się. Janek uśmiechnął się do siebie z zadowoleniem. Może życie wcale nie jest takie podłe? Może teraz... Nie, nie, lepiej tak nie myśleć, bo jeszcze zapeszy. Do szesnastej pozostało tylko parę godzin, ale Janek postanowił, że nie będzie się jakoś specjalnie przygotowywał na to spotkanie, więc wziął do ręki książkę i zaczął czytać.
O dziwo, nie rozpraszała go myśl o tajemniczej nieznajomej i kiedy po piętnastej wychodził
z domu, mógł z zadowoleniem stwierdzić, że ma za sobą prawie sto stron lektury „Mistrza
i Małgorzaty”.
Dojechał do centrum pięć minut przed szesnastą i ruszył w stronę fontanny. Dopiero teraz pomyślał, że może jego kumple zrobili mu głupi żart i kazali którejś ze swoich dziewczyn zadzwonić do niego, by poprawić mu humor perspektywą randki. Ale było już za późno. Podchodził do fontanny wolnym krokiem, bojąc się podnosić wzrok. A co, jeśli ta panna, jeśli oczywiście faktycznie się z nim umówiła, znowu nie przyjdzie?
- Janku! Janku! – Usłyszał chłopak łagodny, dziewczęcy głos. Głos zadziwiająco podobny do tego z telefonu! Podniósł głowę i spojrzał w stronę machającej do niego energicznie dziewczyny.
Była średniego wzrostu, lekko pyzatą blondynką o mocno kręconych włosach. Miała delikatny makijaż (przez co sam Janek poczuł się głupio, że nie postarał się wyglądać lepiej)
i policzki zaróżowione z podniecenia. Brązowe oczy iskrzyły się w radosnym błysku. Gdyby nie fakt, że kilka dni wcześniej Janek dowiedział się, ile dziewczyna ma lat, pomyślałby, że umówił się z szesnastolatką.
- Cześć Janku! – Przywitała się dziewczyna radośnie. – Cieszę się, że przyszedłeś. Martwiłam się, że mnie olejesz, co w sumie wcale by mnie nie zdziwiło, po tym, jak wystawiłam Cię ostatnio.
- Cześć. – Odpowiedział Janek na wydechu i uśmiechnął się. Tak naprawdę nie chciał tego robić, ale optymizm bijący z dziewczyny był zaraźliwy. Mimowolnie stwierdził, że wypełnia go fala błogiej radości.
- Jeszcze raz przepraszam Cię za nasze ostatnie spotkanie. Strasznie mi przykro z tego powodu...
- Ważne, że dziś się udało. – Stwierdził Janek radośnie. Zbyt radośnie. Przecież obiecywał sobie, że nie zaufa w najbliższym czasie żadnej kobiecie! – Jak mnie rozpoznałaś?
- Och. Byłam bardzo, bardzo upierdliwa. – Zaśmiała się dziewczyna. – Codziennie dzwoniłam do biura, by móc się z Tobą skontaktować, a w końcu poszłam tam i wymusiłam na nich, by dali mi Twój numer telefonu i adres, i żeby pokazali mi Twoje zdjęcie, bo naprawdę mi zależało, by się z Tobą spotkać, więc postanowiłam, że jeśli nie będziesz chciał ze mną gadać przez telefon, to i tak Cię znajdę i przeproszę.
Janek był mile zaskoczony. Aż odebrało mu mowę. Znowu.
- A tak w ogóle to ja się chyba nie przedstawiłam. Jestem Zenobia. Ale wszyscy mówią mi Zenia, więc Ty też tak mów, proszę. Wolę zdrobnienie.
- Zenia. Ładnie. – Przyznał Janek.
- Mam nadzieję, że już się nie gniewasz, Janku.
- Nie, coś Ty. – Janek zaprzeczył gorliwie. – Po prostu nie spodziewałem się takiego miłego spotkania. Chociaż... Dopiero się zaczęło.
- Dziękuję podwójnie. – Zenia znowu posłała mu promienny uśmiech. – Za przebaczenie i za to, że uważasz, że jest miło.
- Hmm... Może pójdziemy coś zjeść? – Zaproponował Janek. – Albo napijemy się gorącej czekolady, masz ochotę?
- Uwielbiam gorącą czekoladę!
Więc poszli do jednej z kilku kawiarni znajdujących się w galerii handlowej
i zamówili sobie po dużej porcji ich, jak się okazało, ulubionego napoju z ogromną ilością bitej śmietany na czubku. Zenia była bardzo gadatliwą osobą i chętnie mówiła o swojej pracy kosmetyczki, którą uwielbiała, o zamiarze pójścia na studia zaoczne z psychologii, a także
o wierszach Haliny Poświatowskiej, która była jej ulubioną poetką. Była też dobrą słuchaczką. Zadawała Jankowi wiele pytań na temat jego zajęć i planów na przyszłość oraz
o jego zainteresowania. Zamówili po jeszcze jednej porcji czekolady i ani się obejrzeli, aż wybiła godzina dwudziesta pierwsza i kelnerka przypomniała im, że za chwilę kawiarnia zostanie zamknięta.
- Niesamowite, jak szybko upłynął nam czas, prawda Janku?
- Tak, niesamowite. – Przyznał Janek. Już zdążył zapomnieć o swoim durnym przyrzeczeniu „Nie ufaj kobietom”. Spędził fantastyczny wieczór z fantastyczną dziewczyną
i miał ochotę na powtórkę.
Szli w milczeniu mijając zamykane powoli sklepy z ubraniami i punkty gastronomiczne. W końcu Janek odezwał się:
- Umówimy się jeszcze?
- Jasne. – Odparła Zenia z entuzjazmem.
- To...
- Do widzenia, Janku. Zadzwoń do mnie, a wtedy się umówimy. – Wpadła dziewczyna wpół zdania i poklepała Janka po ramieniu z czułością. – Muszę biec na autobus. Pa!
- Pa! – Odkrzyknął Janek po chwili.
Zenia zniknęła za drzwiami galerii.
W sercu Janka grały niebiańskie trąbki i waltornie. Nareszcie! Umówił się
z dziewczyną i nie dał plamy! Umówił się i przegadał z nią pięć godzin! Umówił się i ma szansę na powtórzenie tego cudownego spotkania! Serce biło mu jak szalony werbel, a on sam czuł się lekki jak piórko, tak lekki, że mógłby wzlecieć w niebo i fruwać jak ptak!
Zenia. Zenobia. Zenia. Zenobia.
Niewątpliwie, był nią zauroczony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz