wtorek, 24 stycznia 2012

Wampir inny niż wszystkie

Pytanie o to, czy życie wieczne jest darem czy przekleństwem nurtuje ludzkość już od wieków. Wielu znanych uczonych pragnęło odkryć tajemnice nieśmiertelności, a jeszcze więcej książek i filmów porusza i poruszać będzie ten temat, być może do chwili, gdy w końcu uda się spełnić to nieosiągalne dziś marzenie.
Kwestię życia wiecznego porusza między innymi Anne Rice w książce "Wywiad z wampirem", będącej pierwszą częścią cyklu "Kroniki wampirów", które od prawie czterdziestu lat hipnotyzują czytelników na całym świecie.
Historia dotyczy Louisa - kilkusetletniego wampira, opowiadającego młodemu dziennikarzowi historię swego życia: to, jak stał się wampirem, pierwsze lata jego "nowego życia" ze swoim twórcą - Lestatem, a następnie namiętne uczucie do demonicznej Claudii - wampirzycy uwięzionej w ciele dziecka. Potępieńcza egzystencja głównego bohatera naznaczona jest piętnem zabijania. Zabijania by przeżyć. Jednocześnie Louis nienawidzi siebie za to, że morduje, a tym samym czyni zło. Mimo, iż jest wampirem nadal odczuwa jak człowiek, co wyróżnia go na tle pobratymców, skazując go na niezrozumienie i ciągłą samotność...
Na fali modnych ostatnio książek o wampirach "Wywiad..." wyróżnia się szczególnie. Nie tylko dlatego, że powstał długo, długo przed sagą "Zmierzch" Stephenie Meyer czy "Pamiętniki wampirów" L. J. Smith. To, co wyróżnia, to po pierwsze fakt, że już od samego początku autorka wprowadza nas w niesamowity, przerażający klimat grozy, przenosząc nas go gorącej i parnej Luizjany końca osiemnastego wieku. Kolejne rozdziały są równie mroczne, a im bardziej poznajemy Louisa, tym lepiej możemy zastanowić się choćby nad wyżej wspomnianą kwestią nieśmiertelności, która okazuje się wcale nie być błogosławieństwem... Książka nie jest też przesłodzona, jak choćby taki "Zmierzch". To prawdziwy majstersztyk, który z pewnością zostanie zapamiętany na dłużej, niż dzisiejsze powieści o wampirach.
Od książki w pewnych momentach nie można się oderwać, dlatego polecam ją jak najbardziej. Ja sama już wkrótce zamierzam sięgnąć po następne części, by poznać kolejne tajemnice ze świata wampirów...

niedziela, 22 stycznia 2012

Niełatwy los imigranta

Sięgając niedawno po książkę "Topiel" Dominikańczyka Junota Diaza nie byłam w najlepszym nastroju. Powody mojego stanu zostawię może dla siebie, co nie znaczy, że odpuszczę sobie ocenę tego dzieła, które być może ominęłabym w moich książkowych zawodach, gdyby nie Dyskusyjny Klub Książki, do którego należę.
"Topiel" to niewielka powieść, podzielona na kilka rozdziałów, będących jednocześnie osobnymi opowiadaniami. Historie te łączą się jednak w całość, którą scala pierwszy wątek: dominikańskiej rodziny opuszczonej przez ojca, który wyemigrował do USA w poszukiwaniu pracy. Tu główny bohater - Junior, opowiada jak z jego perspektywy wygląda sprawa emigracyjnego półsieroctwa, na jakie skazał ojciec jego rodzinę. Drugim wątkiem jest historia tego samego chłopca, tylko opowiedziana kilka lat później. Junior jest już mieszkańcem Stanów Zjednoczonych i jednocześnie młodym handlarzem narkotyków, mieszkającym w biednej dzielnicy Nowego Jorku. Codzienność - oparta na nielegalnym procederze, zabarwiona jest kolorem pierwszych młodzieńczych uczuć - często gorzkich i zawiedzionych.
Historia małego, jak i trochę starszego Juniora przedstawia smutny los Latynoamerykanów, którzy skazani na wykluczenie bądź opuszczenie rodzinnych stron mierzą się każdego dnia z przeciwnościami losu, często zatracając się w nałogach czy poddając się smutnej rzeczywistości.
"Topiel" mimo swego przygnębiającego klimatu nie wstrząsnęła mną, ani też nie poruszyła mnie jakoś specjalnie. Jest to jednak naprawdę dobra lektura - świetnie napisana, czasem brutalnie szczera. Zapowiedź na okładce tym razem okazała się bardzo trafna.

czwartek, 19 stycznia 2012

Lewis Carroll oczami Tima Burtona

Mała dziewczynka widzi w ogrodzie białego królika. Zwierzątko pojawia się i znika, a dziewczynka jest coraz bardziej zaintrygowana. W końcu zaczyna go gonić. Wpada do jego norki, spada, spada i spada, aż w końcu kąduje w dziwnym pomieszczeniu... Tak zaczyna się wielka przygoda małej Alicji. To wersja znana z historii, napisanej ponad 150 lat temu przez Lewisa Carrolla.
Burtonowska Alicja nie jest jednak małą dziewczynką. To młoda, śliczna kobieta, uparta i nie przestrzegająca konwenansów. Ma wyjść za mąż za wiecznie skwaszonego Hammisha, ale nie bardzo jej to odpowiada. Widząc na przyjęciu zaręczynowym białego królika podąża za nim i jak łatwo się domyślić, podobnie jak jej literacki odpowiednik, również trafia do Krainy Czarów. Myśli jednak, że to sen - sen nawiedzający ją od dzieciństwa, gdzie spotyka znikającego kota z szerokim uśmiechem, gapowatych bliźniaków, niebieską gąsienicę i zwariowanego twórcę oryginalnych kapeluszy. Wszyscy chcą wiedzieć czy Alicja jest "tą Alicją"- ucieleśnieniem bohaterki, mającej wybawić uciemiężoną Krainę Czarów spod władzy Czerwonej Królowej. Dziewczyna, początkowo sceptycznie nastawiona do pradawnego proroctwa, z czasem przekonuje się, jakie jest jej przeznaczenie i decyduje się wejść na jego ścieżkę. Jak do tego wszystkiego dojdzie i czym to się skończy? Zobaczcie sami!
Przyznam, że od bardzo dawna chciałam obejrzeć ostatni film mistrza groteski i grozy. Czy się zawiodłam? Chyba nie, choć film wydawał mi się za krótki i zbyt przewidywalny. Zabrakło mi w nim tez nutki napięcia, typowej dla filmów Burtona... 
Na wielki plus zasługują jednak efekty specjalne - czyli cała Kraina Czarów, która zachwyca bogactwem i kolorystyką. Świetnie zagrała również Helena Bonham Carter, wcielająca się w postać Czerwonej Królowej (uwielbiam hasło "Ściąć o głowę!"). Właściwie nie wiem co myśleć o Johnnym Deepie, który zagrał Szalonego Kapelusznika. Rola niewątpliwie do niego pasowała, ale... Szału nie było...
Mimo kilku niedociągnięć film jest w porządku. Spodoba się dzieciakom i miłośnikom baśni. Dobry na sobotnie wieczory z rodziną :)

czwartek, 12 stycznia 2012

Przemyślenia poety

Czesława Miłosza nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Jeden z najwybitniejszych poetów współczesności, zmarły przed kilku laty, znany jest na całym świecie między innymi dzięki Literackiej Nagrodzie Nobla, otrzymanej w 1980 roku.
Jakiś czas temu miałam okazję sięgnąć po jego twórczość, do tej pory mało mi znaną. Wybór padł na "Pieska przydrożnego" - zbiór myśli, poezji i krótkich esejów dotykających wielu ważnych dla poety tematów, takich jak literatura, filozofia, historia, religia... 
Przyznam, że lektura nie była łatwa. Nie znaczy to, że nudna. Wręcz przeciwnie - było w niej coś hipnotyzującego! Utwory skłaniają do skupienia, refleksji, zastanowienia się nad własnym życiem i prawami, jakie nim rządzą. 
Może być jednak tak, że po prostu nie spodoba się Wam się to dzieło, co jest jak najbardziej zrozumiałe. W każdym razie myślę, że warto po nie sięgnąć, by zaznać trochę innej lektury, niż standardowe czytadła, po które sięga się na co dzień. 

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Stop zmartwieniom!

Nikt z nas nie lubi się zamartwiać. A powodów do tego może być wiele: brak pieniędzy, nieszczęśliwa miłość, zbyt wiele obowiązków, fakt, że coś nie idzie tak, jakbyśmy chcieli i wiele, wiele innych. Jest jednak rozwiązanie albo przynajmniej coś, co pomoże nam je odnaleźć. Mówię tu o książce "Jak przestać się martwić i zacząć żyć" Amerykanina Dale'a Carnegie'go. Napisana ponad 60 lat temu, jednak wciąż, a może jeszcze bardziej, aktualna, jeśli brać pod uwagę tempo, w jakim obracają się czasy nam współczesne.
Jest to według mnie nieco nietypowy poradnik. W ośmiu częściach przedstawione są odpowiedzi na pytania: czym jest zmartwienie, "jak skończyć z nałogiem zamartwiania się" czy sposoby na to, by nie przejmować się niesłuszną krytyką i zachować energię. Bo wbrew pozorom, takie błahe problemy jak zmęczenie, bezsenność i przepracowanie również bywają przyczyną zmartwień, co bardzo obrazowo udowadnia nam Carnegie.
W książce znajduje się wiele ciekawych, dramatycznych, ale zawsze optymistycznie nastrajających historii. Szczególnie ujmująca jest opowieść dotycząca Johna D. Rockefellera - człowieka, który zgromadził jeden z największych majątków w historii Ameryki. Mało kto wie, iż zamartwiał się on tak bardzo, że w wieku 53 lat groziła mu z tego powodu śmierć. Zmieniając jednak nastawienie - zmienił siebie, swoje życie, a nawet świat, zakładając fundację swojego imienia. Dożył sędziwego wieku 98 lat i został zapamiętany na wieki.
Czytając ten poradnik z pewnością poprawi Wam się humor. Jest także duże prawdopodobieństwo, że inaczej spojrzycie na życie. Jeśli więc chcecie pokonać zmartwienia, sięgnijcie po tę książkę jak najszybciej!

niedziela, 1 stycznia 2012

Noworoczne postanowienie!

Ha! Nowy Rok, Nowe Postanowienia! Ja póki co nie ustaliłam żadnych, ponieważ zwykłam je łamać. Ale jeden pomysł bardzo mi się podoba :) Wprawdzie nie jest mój, ale to nie ważne! Ważne, że dobry.
Chodzi o to, by przez cały rok przeczytać 52 książki. Jedna tygodniowo, cztery miesięcznie. Myślę, że w moim przypadku realne. A że nigdy nie policzyłam, ile książek rocznie przeczytałam, będzie to dla mnie dodatkowa atrakcja :)

Więcej o akcji możecie przeczytać, klikając na link:


So... Let's go!