niedziela, 17 marca 2013

Czarno-biały świat

Pisząc tą recenzje miałam nie lada kłopot, jak ubrać w słowa pozytywne emocje, jakie wzbudziła we mnie książka autorstwa Irene Sabatini "Chłopiec z sąsiedztwa". Już chyba kiedyś pisałam, że najłatwiej tworzy się recenzje negatywne, krytykujące i wytykające niedoskonałości fabuły, bohaterów, okładki... W tym wypadku nie miałam się właściwie czego przyczepić i stąd taki mały pisarski problem...
Główną bohaterką "Chłopca..." jest Lindiwe - którą poznajemy jako piętnastolatkę, uczennicę, mieszkającą w jednej z dzielnic Bulawayo - drugiego co do wielkości miasta w kraju. To jej oczami śledzimy wydarzenia, rozgrywające się w życiu codziennym mieszkańców miasta (a przede wszystkim jej rodziny) i kraju, będącego miejscem burzliwych wydarzeń - efektów długoletniej polityki kolonialnej, konfliktów międzyplemiennych i rasowych. Te ważne, historyczne wydarzenia są wyraźnym tłem osobistej historii dorastającej dziewczyny, a potem także kobiety, która mimo burz w swoim życiu do końca pozostaje sobą. Jednym z takich zawirowań jest znajomość z Ianem McKenzim - tytułowym "chłopcem z sąsiedztwa". Chłopak trafia na rok do więzienia za podpalenie swojej macochy, a po oczyszczeniu z zarzutów budzi strach i podejrzliwość mieszkańców okolicy. Młodzi spotykają się w tajemnicy i jak nietrudno odgadnąć - zakochują się w sobie. Los jednak rozdziela ich na kilka lat, by w pewnym momencie znowu połączyć, odkrywając przy okazji wiele rodzinnych tajemnic...
"Chłopiec z sąsiedztwa" wspaniale łączy ze sobą historię burzliwego uczucia między dwojgiem ludzi, którzy wbrew wszelkim konwenansom postanawiają być razem, z opowieścią o mało znanym w Polsce kraju - Zimbabwe, a także o Afryce z nie tak dalekiej przeszłości. Cóż można powiedzieć więcej? Po prostu: czyta się jednym tchem. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz