środa, 12 czerwca 2013

Życie jest jak pudełko czekoladek

Znacie to powiedzenie: Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz na co trafisz? Z książkami i czytaniem jest podobnie, o czym przekonałam się ostatnio zachłannie wertując "Rubinowe czółenka" - powieść będącą kontynuacją bestsellerowej i sfilmowanej "Czekolady" autorstwa Joanne Harris. Mimo tego, iż pierwszej części serii nie miałam okazji jeszcze przeczytać, w desperacji (o której pisałam już w poprzednim wpisie) wypożyczyłam dzieło pani Harris z mojej zaprzyjaźnionej biblioteki, w duchu licząc, że mimo nieznajomości pierwszego tomu, załapię fabułę drugiej części.
Początkowo nie było łatwo. Pierwsze rozdziały czytałam w okropnym rozproszeniu i zwątpieniu w skupienie, jakim szczyciłam się wertując tomy "Harry'ego Pottera" (kiedy to świat dla mnie nie istniał, a mówienie do mnie było czynnością co najmniej bezsensowną). Ale postanowiłam "dać szansę" jeszcze jednemu rozdziałowi, który okazał się przełomowy, ponieważ od tego momentu zostałam wciągnięta do niezwykłego, zaczarowanego świata niepozornej chocolatiere na Montmartre, prowadzonej przez równie fascynującą Vianne Rocher...
Czekolada. Magia. Tajemnice. Paryż. Słysząc te słowa od razu robi mi się lepiej. Zebrane razem w jednej książce, są jak ulubione pralinki w najwspanialszej bombonierce świata. I takim pudełkiem czekoladek są właśnie "Rubinowe czółenka", której strony zajada się ze smakiem, nie mogąc przestać pożerać kolejnych. Tu magia miesza się z rzeczywistością, miłość z nienawiścią, dobro walczy ze złem... Dawno nie było tak, że poważnie zastanawiałam się, czy nie przykleić sobie powiek do czoła, aby móc czytać dalej, mimo zmęczenia i później nocnej pory. Powieść pani Harris przypomniała mi, jak to jest, z czego jestem bardzo zadowolona. 
Jeśli więc lubicie takie magiczno-cukierniczo-francuskie klimaty - nie zawiedziecie się. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz