niedziela, 2 czerwca 2013

Nowojorskie targowisko próżności

Nie wiem dlaczego, ale zawsze, gdy sięgam po książkę w której występują fryzjerzy, owa historia szczególnie zapada mi w pamięć. Nie dlatego, że fabuła jest jakoś szczególnie fascynująca czy niezwykła, tylko tak jakoś... Po prostu. Pomyślałam nawet, czy nie warto byłoby stworzyć jakiegoś rankingu bohaterów - fryzjerów, z jakimi zetknęłam się w trakcie czytania, ale póki co nie byłby on chyba zbyt rozbudowany. Oprócz Georgii - bohaterki "Legalnej fryzjerki" na myśl przychodzi mi w tej chwili jedynie bohater "Przygód fryzjera damskiego" Eduardo Mendozy, w związku z tym jeszcze bardziej zastanawiam się czemu literaccy fryzjerzy zajęli tak szczególne miejsce w mojej pamięci...
Po powieść Kathleen Flynn "Legalna fryzjerka" sięgnęłam z rozpaczy. Naprawdę. Potrzebowałam książki, którą czyta się lekko, szybko, a której fabuła jest prosta, niewymagająca i kończy się happy-endem. Tak właśnie jest w przypadku przygód Georgii Watkins - nowojorskiej kolorystki, pracującej w najmodniejszym salonie fryzjerskim w mieście. Jean-Luc jest mekką sławnych i bogatych kobiet, co uderza już od pierwszej strony książki. Próżność i wyrafinowanie wśród klientek salonu to cecha tak powszechna, jak chleb z masłem na polskich stołach i byłoby to nie do zniesienia, gdyby nie główna bohaterka (i jej przygody), której marzenie spełnia się niczym amerykański sen, choć nie bez komplikacji.
Nie będę się tu za bardzo rozpisywać żeby nie odebrać Wam przyjemności z czytania, powiem tylko, że jeżeli chcecie oderwać się od rzeczywistości, to powieść pani Flynn z pewnością Wam w tym pomoże. Jeśli więc macie ochotę na mały masaż głowy (jak to w dobrym salonie fryzjerskim bywa) biegnijcie do biblioteki i wypożyczajcie "Legalną fryzjerkę".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz