poniedziałek, 2 maja 2011

Pasek! Odcinek 10: Przeprosiny

Pierwsze dni Janka w nowym środowisku minęły spokojnie. Zajęcia na uczelni polegały głównie na zapoznawaniu się z programem nauczania i wykładowcami, a także na integracji z grupą.
Pasek najwięcej czasu spędzał z Oskarem, który zgodnie z pierwszym wrażeniem, jakie wywierał, był istnym „psem na baby” i zaczepiał wszystkie dziewczyny, niezależnie od tego, czy były brzydkie czy ładne, wysokie czy niskie, szczupłe czy pulchne. Dzięki nowemu koledze Janek po raz pierwszy mógłby chwalić się kumplom z osiedla, że jego kontakty towarzyskie z płcią przeciwną są naprawdę rozległe.
Jednak wcale go to nie cieszyło, bowiem Zenia nie odezwała się do niego przez cały tydzień. Jeszcze gorszym zjawiskiem był fakt, że dziewczyna wyłączyła telefon, więc nie miał możliwości napisania do niej, ani tym bardziej zadzwonienia.
I tak, targany wyrzutami sumienia i niepokojem o dalszą znajomość z dziewczyną jego marzeń, Janek dotrwał do niedzieli – dnia, kiedy to Zenia miała wrócić z warszawskich targów kosmetycznych. Kartka z adresem wisiała na monitorze jego komputera i przypominała mu o jego świętym obowiązku, jaki narzucało mu jego sumienie, by przeprosić kosmetyczkę i zrehabilitować się w jej oczach. Już dzień wcześniej nasz bohater kupił bombonierkę w kształcie serca, a w drodze na przystanek odwiedził kwiaciarnię i tradycyjnie kupił żółte tulipany, wspominając pierwsze udane spotkanie z wybranką swego serca.
Całą drogę do domu Zeni spędził Janek na rozmyślaniach o tym, co powie dziewczynie i jaka będzie jej reakcja. Po cichu marzył, że Zenia, początkowo zaskoczona tym, że oto on pojawia się u progu jej domu, z radością przyjmie prezenty, po czym ze świecącymi oczami wyzna mu, że czas, który musiała spędzić bez niego był dla niej najokrutniejszą torturą i, że tęskniła za nim bardziej, niż za kimkolwiek na świecie. Tak rozanieliła naszego Janka ta wizja, że ledwie przegapiłby przystanek, na którym ma wysiąść, jednak udało mu się szybko wyskoczyć z autobusu i ruszył pod podany mu, przez Paulinę adres.
Chłopak trafił na ładne, nowo wybudowane osiedle domków jednorodzinnych, za którym rozpościerała się ściana lasu, upstrzona wszystkimi kolorami jesieni. Stosunkowo szybko odnalazł dom Zeni. W oknach paliło się światło.
Naciskając dzwonek, mocniej ścisnął bukiet spoczywający w jego spoconej dłoni, a każda następna sekunda zbliżająca go do spotkania z Zenią wydawała się trwać wieczność. W końcu chłopak usłyszał kroki za drzwiami, które otwarły się i pojawiła się w nich jego wybranka.
Najwidoczniej bardzo zdziwił ją widok Janka. Stała w drzwiach z szeroko otwartymi oczyma, spoglądając to na niego, to na kwiaty i bombonierkę, ale nie uśmiechnęła się. Ograniczyła się do krótkiego, uprzejmego:
- Cześć.
- Cześć Zenia. – Wykrztusił w końcu Janek. Uniósł rękę z tulipanami na wysokość twarzy dziewczyny i kontynuował. – Przyszedłem Cię bardzo, ale to bardzo przeprosić. Zachowałem się jak idiota. Nie wiem, co mi odbiło. Proszę o Twoje wybaczenie.
Bukiet tulipanów nadal tkwił między jego twarzą i twarzą dziewczyny, więc Janek nie widział, jaka jest jej reakcja. W końcu chłopak poczuł, że Zenia delikatnie wyjmuje z jego rąk kwiaty i chwilę później oboje patrzyli na siebie w skupieniu. Zenia miała zacięty wyraz twarzy.
- Dzwoniłam do Ciebie. – Stwierdziła Zenia surowo.
- Dzwoniłem do Ciebie. – Rzekł w tym samym czasie Janek z żalem.
I znowu zamilkli, tak jakby nie wiedzieli co powiedzieć dalej, po tym, jak odezwali się równocześnie.
- Zepsuł mi się telefon w Warszawie. – Wyjaśniła w końcu Zenia, przerywając krępujące milczenie.
- To cudownie! – Wykrzyknął Janek radośnie. Oznaczało to bowiem, że Zenia nie olała go specjalnie! To złośliwość rzeczy martwych doprowadziła do tego, iż cały tydzień dziewczyna „ignorowała” jego esemesowe prośby o kontakt i chyba z pięćdziesiąt prób połączenia się z nią.
Dziewczyna spojrzała na Paska z nieukrywanym zdziwieniem.
- Zenia, bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam. To dla Ciebie. Czekoladki. Na przeprosiny. – Chłopak podał jej kolorowe pudełko w kształcie serca.
Dziewczyna przyjęła prezent i po raz pierwszy leciutko się uśmiechnęła.
- Dziękuje. Może... Może wejdziesz? – Zaproponowała.
Janek zgodził się ochoczo. Nie wiedział czemu, czuł, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Dom Zeni był równie ładny w środku, co na zewnątrz. Dziewczyna ugościła Janka, nie odzywając się jednak. Chłopak czuł, że powinien powiedzieć coś jeszcze w związku z tym, jak bardzo jest mu głupio, że po wizycie u fryzjera z Zenią nie odezwał się do niej przez dwa tygodnie, nie wiedział jednak jak zacząć, więc milczał.
Gdy ta cisza stała się nieznośna, Janek nieśmiało zapytał, jak podobało się Zeni w Warszawie. Dziewczyna zaczęła opowiadać, że głównie pracowała i zbierała kontakty, by w przyszłości móc ułatwić sobie start na rynku usług kosmetycznych. Póki co miała współpracować z Pauliną, która chciała rozszerzyć zakres działalności swojego salonu fryzjerskiego o zabiegi upiększające i masaże.
- To świetny pomysł! – Zawołał Janek entuzjastycznie, a Zenia uśmiechnęła się szczerze i zapytała:
- A co tam u Ciebie, Janku?
Więc opowiedział jej o dwóch tygodniach, które spędził zaszywając się w swoim pokoju, kalając się za swoją głupotę tak długo i żarliwie, dopóki Zenia głośno i wyraźnie nie oznajmiła mu, że mu wybaczyła. Potem opowiedział o początku roku akademickiego i o Oskarze. Nim się obejrzał, minęły dwie godziny, podczas których zdążył umówić się na kolejne spotkanie z Zenią, po czym lekko zamroczony i radosny jak skowronek wrócił na swoje osiedle, czując się znowu lekko i zwycięsko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz