poniedziałek, 23 maja 2011

Pasek! Odcinek 13: Wykręty

Po powrocie do domu Pasek niemal natychmiast zapragnął zadzwonić do Zeni i przekazać jej radosne nowiny, że jest już wolny i, jak pomyślał w samochodzie, umówić się  z nią na randkę, którą przez swoją chorobę musiał odwołać, posyłając Endiego do kawiarenki „Leonardo”.
Wykręciwszy numer telefonu do dziewczyny ze zniecierpliwieniem oczekiwał, aż usłyszy jej głos. Odebrała po czterech sygnałach.
- Cześć Zenia, co porabiasz?
- Cześć Janku. Eee... Właśnie oglądam film. – Powiedziała dziewczyna z wahaniem. – Dlaczego dzwonisz?
To pytanie zdziwiło Janka.
- Chciałbym się z Tobą spotkać. Właśnie wyszedłem ze szpitala i pomyślałem, że możemy umówić się w „Leonardo” jak zaplanowaliśmy zanim zachorowałem...
Milczenie.
- Jesteś tam Zenia?
- Tak.
- I co o tym myślisz?
- O czym? – Zapytała, zupełnie tak jakby nie usłyszała pytania, które Janek uznawał za kluczowe dla całej tej rozmowy.
- O spotkaniu. Ty i ja w „Leonardo”. – Powtórzył.
- Ach... Janku, eee... Dzisiaj nie mogę.
- Dlaczego?
- Eee... Babcia do mnie przyjeżdża. Strasznie długo jej nie widziałam...
- Aha. Och. A kiedy byś mogła?
- Nie wiem.
Janek westchnął. Zupełnie nie wiedział, o co chodzi, domyślał się jednak, że Zenia nie jest z nim do końca szczera.
- Zenia, czy coś się stało? – Zapytał zaniepokojony.
- Janku, nie mogę teraz rozmawiać. Wszystko wyjaśnię Ci później. Zadzwonię. Pa!
I zanim Pasek zdążył cokolwiek powiedzieć, dziewczyna rozłączyła się.
Janek był totalnie zdezorientowany. Czy może powiedział coś nie tak Zeni, gdy ostatnim razem była u niego w szpitalu? Chyba nie. Była tak krótko, że nie miał czasu z nią nawet porozmawiać. Rozważając przez kilka minut najróżniejsze wątpliwości Janek w końcu zdecydował się zadzwonić do swojego najlepszego kumpla po radę.
- Siema Pasiu, co słychać? – Zapytał Endi tonem pełnym relaksu.
- Mam problem z Zenią. – Powiedział bez zbędnych wstępów Janek, a zachęcany przez przyjaciela do dalszych wynurzeń, stwierdził. – Ale to chyba nie jest rozmowa na telefon.
- Stary, wpadłbym, ale nie mogę.
- Jak to, jest przecież niedziela.
- Nooo, to taka grubsza sprawa.
- To znaczy? – Janek zaczynał się niecierpliwić. On i Endi nie mieli przed sobą nigdy tajemnic. I zawsze mieli dla siebie czas. A teraz nagle co? On i jego najlepszy kumpel nie mogą się spotkać, BO NIE? To nie był najlepszy powód.
- Stary, zrozum...
- Co mam zrozumieć? – Janek naprawdę nie wiedział, po co to całe zrozum. Zrozumiałby, gdyby wiedział, co ma zrozumieć, a nie wie, więc co?
- Nie mogę teraz rozmawiać. – Usłyszał już tylko to Janek, po czym w jego uszach rozbrzmiało miarowe „Biiip, biiip...”.
Pasek usiadł na krześle przy biurku zupełnie skonsternowany. Oczekiwał, że Zenia, dowiedziawszy się o jego powrocie, będzie chciała się z nim spotkać, jeśli nie dzisiaj, to w najbliższym, jasno określonym czasie, choćby w piątek popołudniu, a tu nic. Dlaczego? Czy stało się coś strasznego? Jakoś nie potrafił uwierzyć w historię o babci. Ton głosu Zeni nie był zbyt przekonujący. Był raczej... Pełen ukrytych wyrzutów sumienia? Nie wiedział, czemu tak pomyślał, ale właśnie coś takiego wpadło mu do głowy, gdy zastanawiał się nad powodami, dla których dziewczyna nie chciała się z nim spotkać.
I Endi. Ten jego niezrozumiały powód, dlaczego nie mogą się zobaczyć i pogadać jak starzy kumple od osiedlowej piaskownicy. Zwykle chłopak choćby w jednym krótkim, i przede wszystkim jasnym zdaniu wyjaśniał, dlaczego nie przyjdzie na umówione spotkanie. A teraz coś się zmieniło. Coś było nie tak. Tylko co?
Z jego rozważań wyrwał go dźwięk telefonu komórkowego. Zadziwiające, że od rozmowy z Zenią minęło kilka godzin! Janek zupełnie tego nie odczuł...
- Halo, Janku?
- Tak?
- Musimy porozmawiać.
- Słucham.
- Ale nie przez telefon.
- A co z twoją babcią? – Janek wiedział już na sto procent, że Zenia wcisnęła mu kit z odwiedzinami krewnej, jednak postanowił, być może trochę okrutnie, dać Zeni nauczkę za te kłamstwa, słuchając jak próbuje się z nich wykręcić.
- To nieważne.
Ta deklaracja, wypowiedziana stanowczo i pewnie, zaskoczyła Janka. Nie tego się spodziewał. Zamilkł więc i oczekiwał dalszego rozwoju tej rozmowy.
- Spotkajmy się w „Leonardo”, tak jak chciałeś. Za godzinę może być?
- Jasne. – Odparł, po czym zaczął gorączkowe przygotowania do randki z Zenią. Po pobycie w szpitalu nadal był lekko blady i wyglądał na zmęczonego. Jego rachityczna sylwetka wydawała się być jeszcze bardziej chuda, niż ponad tydzień wcześniej, zanim zapadł na grypę. Włosy, które już całkiem nieźle odrosły od ostatniej wizyty w salonie fryzjerskim, miały jakiś inny, ciemniejszy i bardziej głęboki kolor. Przeczesując je palcami, Janek stwierdził, że po raz pierwszy ułożyły mu się tak, jak zawsze tego pragnął: jego fryzura była łudząco podobna do tej od Jamesa Deana. Chłopak założył swój ulubiony, paskowy zestaw ubraniowy, spryskał się lekko męską wodą toaletową i ruszył na spotkanie swojej dziewczyny (tak już nazywał Zenię w myślach od jakiegoś czasu; był w niej naprawdę zakochany).
Dotarłszy na przystanek, Janek z niezadowoleniem stwierdził, że po raz kolejny uciekł mu autobus, mimo, że doskonale pamiętał rozkład jazdy na niedzielę, co nie zdarzało się często (gdyż zwykle Janek zapominał, że w weekendy autobusy jeżdżą nieco inaczej). Jak się okazało po dokładniejszym przestudiowaniu rozkładu, tym razem to nie była wina Janka, że się spóźnił, tylko zmiany godzin jazdy komunikacji miejskiej. Klnąc w duchu na te zupełnie nieproszone zbiegi okoliczności, Janek napisał do Zeni esemesa, że się spóźni o kilkanaście minut. Gdy w końcu dojechał na miejsce, kawiarenka literacka „Leonardo” zapraszała do środka ciepłym, złotożółtym światłem okien i zapachem doskonałej, świeżo parzonej kawy.
Zachęcony tym wspaniałym połączeniem wrażeń wzrokowo – zapachowych, Janek przekroczył próg kawiarenki, gdzie od razu zobaczył siedzącą w dalekim kącie Zenię.
Nie była sama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz