niedziela, 22 maja 2011

Faun i wojna

W przeszłości niewielką wagę przykładałam do tego, jakie filmy oglądam. Ostatnio jednak często sięgam po filmy, którym daleko jest do typowego kina hollywoodzkiego, gdzie wszystko jest przewidywalne i powtarzalne...
Takim nietypowym dla mnie obrazem był "Labirynt Fauna", w reżyserii Meksykanina Guillermo del Toro. Pozornie jest to baśń fantasy, jednak oglądając film, widzimy bardzo wyraźnie, że jest to historia ludzkich dramatów czasów II wojny światowej, dziejąca się tuż obok, jeśli nie na pierwszym planie, przygód małej Ofelii - głównej bohaterki, która by przedostać się do fantastycznego świata, do którego przejścia strzeże tytułowy Faun, wykonać musi trzy śmiertelnie niebezpieczne zadania.
Urzekające, a zarazem przerażające, są zdjęcia: postacie fantastyczne wydają się być prawdziwe, a sceny związane z wojennym motywem filmu - mrożą krew w żyłach.
Film, trwający niemal dwie godziny , kończy się zaskakującym, jak dla przeciętnego widza kina amerykańskiego (którym, przyznaję, jestem), zakończeniem. Jednak nie rozczarowuje. Słusznie otrzymał 3 statuetki Oscara w 2006 roku oraz wiele innych nagród.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz