czwartek, 15 września 2011

Czeska wycieczka

Okładka przykuwająca wzrok niebieskością Morza Śródziemnego, zabawnym napisem i kołem ratunkowym w czeskich barwach była czymś, czego tego lata nie mogłam pominąć jako zagorzała fanka literatury. Przeczytawszy opis historii, którą zawiera, tym chętniej zabrałam się do czytania, ponieważ "Wycieczkowicze" Michala Viewegha to opowieść o grupie kilkunastu Czechów, którzy wakacje spędzają w bliżej nieokreślonej miejscowości nad Adriatykiem. Aż nie mogę powstrzymać się od stwierdzenia: wakacje marzeń. Czy tak było też w przypadku bohaterów powieści? By się przekonać, należy ją przeczytać. 
Zanim jednak to zrobicie, napisze o książce kilka słów.
"Wycieczkowicze" podzieleni są na trzy części, będące jednocześnie trzema etapami wczasów: wyjazdem, pobytem i powrotem. Głównym bohaterem, a jednocześnie narratorem, wydaje się być młody pisarz Maks, który na wakacje wybrał się... by napisać powieść "Wycieczkowicze"! Czy jest to historia na poły autobiograficzna tego się nie dowiadujemy, jednak kilkanaście innych, wyrazistych postaci pojawiających się na kartach książki sprawia, że jest ona zabawną i lekką lekturą. Jest tu młody poseł z wiecznie niezadowoloną żoną i synem z problemami wieku dorastania, para gejów (którzy początkowo w ogóle nie wydają się być gejami), spragnione wrażeń studentki, zaprzyjaźnione ze sobą emerytki oraz głupiutka i naiwna przewodniczka, która zawraca w głowie od pierwszego wejrzenia.
Jest tez dużo swobody: Viewegh nie boi się pisać o seksie ani o pejoratywnym stosunku Czechów do Kościoła. To odważna, a jednocześnie bardzo przyjemna lektura do czytania na leżaku, w pociągu i w kawiarnianym ogródku. Idealna na lato!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz