czwartek, 3 maja 2012

Nietypowa przysięga

Samobójstwo to niezbyt radosny temat - z tym zdaniem zgodzi się chyba każdy, niezależnie od tego, w jakim jest nastroju i jakie ma podejście do życia. Przeczytałam już co najmniej kilka książek, w których bohaterowie odbierali sobie życie, jednak "Dziennik samobójców" Błażeja Przygodzkiego już od samego początku jeśli nie był dla mnie dziwny, to z pewnością nietypowy.
Powieść zaczyna się od przedziwnej wizji Koksa - głównego bohatera, który śniąc o dążeniu przez ciemny tunel do przysłowiowego "światełka" trafia na... białego goryla! Jednak nie surrealistyczne wizje są meritum tej lektury, a samobójcza przysięga, którą główny bohater złożył wraz z przyjaciółmi w młodzieńczych czasach. Niby głupie gadanie, a jednak na kilka dni przed umówionym terminem Koks otrzymuje zaproszenie na "samobójcze party", na którym pojawić ma się również reszta zgranej paczki. Koks - na poły niedowierzający, na poły przerażony - zaczyna robić bilans życiowych zysków i strat. Niezdecydowany, czy chce pozbawić się życia, trafia w końcu na przyjęcie, od którego wypadki rozwijają się w jeszcze szybszym tempie. Jak to się wszystko skończy? Powiem jedynie, że zaskakująco i dlatego warto sięgnąć po "Dziennik..." wydany w szarej, niepozornej okładce.
Powieść Przygodzkiego napisana jest bardzo żywym, dowcipnym językiem. Roi się w niej od ironii i chłodnego dystansu do świata, Polska wydaje się szara i smutna, a bohaterowie rozczarowani swoim życiem... To wszystko w połączeniu tworzy jednak bardzo wciągającą fabułę. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz