piątek, 16 grudnia 2011

Świątecznych życzeń czar...

Za oknem zima-niezima, śniegu nie ma, tylko w sklepach widać jakieś zmiany, świadczące o tym, że zbliża się Boże Narodzenie. I znowu mamy czas świąt, znowu do kin weszła kolejna komedia, gdzie "dzwonią dzwonki sań", pada śnieg i wszystko jest takie piękne, uroczyste i świąteczne. Łatwo sie domyślić, że mówię o zachwalanych wszędzie "Listach do M.". I żeby nie było - nie ironizuję - sama będę zachwalać, bo mimo mojego początkowego sceptycyzmu, film naprawdę mi się podobał.
Rzecz dzieję się w Wigilię Bożego Narodzenia w Warszawie. Bohaterami są różni ludzie: dziennikarz radiowy samotnie wychowujący syna, bezdzietne małżeństwo, surowy szef galerii handlowej, rodzina policyjnego negocjatora, mała dziewczynka z domu dziecka, a także Mikołaj nie lubiący dzieci oraz dziewczyna, szukająca miłości i pracująca jako Pani Mikołajowa. Każdy z nich, jak i my wszyscy, ma marzenia, plany i refleksje, które tego dnia szczególnie silnie dają się we znaki. Chęć odmienienia własnego losu, czy też seria zabawnych, zadziwiających a czasem nawet przerażających zbiegów okoliczności powoduje, że bohaterowie postanawiają odmienić swoje życie. Odmienia ich sam wieczór wigilijny: łączy rozdzielonych, godzi skłóconych, przynosi pocieszenie smutnym...
"Listy do M." warto obejrzeć, nie tylko dlatego, że przewija się tu cała plejada polskich gwiazd z Maciejem Sthurem, Piotrem Adamczykiem, Romą Gąsiorowską (jest genialna!) i Tomaszem Karolakiem na czele. Warto, ponieważ jest to wspaniała i ciepła historia, nie jakoś przesadnie przesłodzona, jak to zwykle bywa w przypadku polskich komedii romantycznych. Film jest po prostu w sam raz! Zachowuje równowagę między marzeniami, a realizmem życia, które często nie jest różowe i słodkie. Pokazuje problemy, które każdy z nas z pewnością zna, jeśli nie z autopsji, to z bliskiego otoczenia. Ma jednak to do siebie, że daje odrobinę nadziei na lepsze jutro i budzi wiarę w to, że marzenia się spełniają, a cuda dzieją się tuż obok nas. Naprawdę warto wybrać się do kina na "Listy do M."!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz