czwartek, 25 sierpnia 2011

Ulotność życia

22.03.2006 r.

To było dokładnie miesiąc temu.
Pokaz mody, na który wcale nie chce mi się jechać, bo matura za pasem, a ja wolę się uczyć.
Znajoma szkoła, która specjalizuje się w edukacji przyszłych krawcowych
i projektantek mody. Mój piąty pokaz. Piąty raz, kiedy jestem tu, by podziwiać najnowsze trendy mody.
Z głośników płynie muzyka, zupełnie adekwatna do tematyki pokazu. „Morskie opowieści”.
Na wybieg wychodzą modelki we wszystkich odcieniach niebieskości,
w marynarskich mundurkach, przebrane za mityczne postacie syren, w połyskujących cekinach i lśniących tiulach.
Wśród tych wszystkich dziewcząt wdzięcznie paradujących nad obliczami zebranej publiczności jest i ona.
Ma piękne, kręcone, rude włosy, szczere oczy i wesoły uśmiech. Wysoka i smukła. Taka, jaka ja chciałabym być.
Spoglądam na nią z podziwem. Spoglądam, jak przechadza się nad moją głową, roztaczając wokół siebie niezwykły blask. Pewnie nie zapamiętam stroju, ale zapamiętam tę twarz. Niedługo przyjdzie mi się o tym przekonać...

Dziś przypomniano mi o niej.
- Pamiętasz Baśka, tę rudowłosą z pokazu? No wiesz, tę taką ładną. Kręcone włosy miała. – Ania, która była wtedy ze mną, przyglądała mi się pytająco.
Zaczęłam szukać w pamięci jej wizerunku. Rudowłosa? Tak! Pamiętam ją!
- Dziś jest jej pogrzeb... – Rzekła smutno Ania, a ja aż zadrżałam z szoku.
Przecież była chyba w naszym wieku! W głowie rozpoczęła się gonitwa myśli. Wypadek? Nowotwór? To niemożliwe!
Ania ujrzała moją konsternację.
- Zatruła się gazem. Była nieszczelna instalacja w łazience. Podobno miała iść na jakąś imprezę i wiesz... Pewnie chciała się przed tym odświeżyć. Parę wdechów i...
Ania ucichła. Ja też nic nie mówiłam. To było zbyt straszne. W jednej chwili może stać się tak wiele. W jednej chwili wszystkie plany i marzenia nikną bezpowrotnie, bo przychodzi śmierć...
I pomyśleć, jakie to życie jest ulotne. Zupełnie jak gaz...

Dedykuję Rudowłosej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz