poniedziałek, 18 lipca 2011

Jeden mężczyzna i trzy kobiety

Dwie Amerykanki. Pierwsza z nich - rozważna brunetka, mająca wkrótce wyjść za mąż, pisząca pracę magisterską o tożsamości Katalończyków, druga - blondynka, kierująca się emocjami i nastawiona na smakowanie życia. Przyjaciółki, które wybierając się we wspólną podróż do Barcelony, nie podejrzewają nawet, jak bardzo zmieni ona ich życie...
On - artysta, Hiszpan o magnetyzującym spojrzeniu, którego pierwszy raz spotykają na wernisażu... Mimo, że się nie znają, proponuje im spędzenie wspólnego weekendu. Od tego momentu zaczyna się coś, co każde z nich zapamięta na zawsze.
Film, o którym mowa, to oczywiście "Vicky Cristina Barcelona", genialnego jak zawsze Woody'ego Allena. Pojawia się tu cała plejada gwiazd, takich jak: Scarlett Johansson, Javier Bradnem czy Penelope Cruz, która moim zdaniem wprost fenomenalnie zagrała zazdrosną i nieco niezrównoważoną psychicznie byłą żonę Juana Antonio, granego przez Bradnema (notabene obecnego męża aktorki).
Wspaniały film, którego fabuła, mimo iż nie zawiera jakichś specjalnie dramatycznych wątków, wciąga bez reszty. Innymi atutami tego obrazu są świetne zdjęcia, a także wspaniała narracja, dzięki której widz ma możliwość głębszego poznania uczuć bohaterów. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz