sobota, 22 grudnia 2012

Pociąg do nudy

"Jedno przypadkowe spotkanie w pociągu może odmienić całe życie..." - głosi okładka książki "Bliżej siebie" zawierającej dwa opowiadania brytyjskiej autorki Tessy Hadley. Pierwsze - "Pociąg do Londynu" to historia Paula, który ciężko przeżywając śmierć matki dowiaduje się, że jego pierworodna córka uciekła z domu i zamieszkała gdzieś w centrum brytyjskiej stolicy. Niewiele się zastanawiając Paul porzuca dom, żonę i małe córeczki, by zamieszkać z Pią i parą jej polskich przyjaciół. Bohaterką drugiego opowiadania "Tylko dzieci" jest Cora - bibliotekarka, która po nieudanym małżeństwie ucieka do rodzinnego Cardiff, aby odpocząć od dotychczasowego życia i zastanowić się, czego tak naprawdę chce.
W zasadzie można by pomyśleć, że obu historii nie łączy nic oprócz miejscowości, gdzie rozgrywa się akcja, pociągów i ucieczek, na jakie decydują się bohaterowie. Opowiadania w "Bliżej siebie" mają jednak do siebie dosłownie bliżej, a to za sprawą Paula i Cory, których losy w pewnym momencie splatają się na ponad trzystu stronach książki zamkniętej w zimno-niebieskiej okładce.
Czy jednak warto po nią sięgać i poświęcać jej czas? Jeśli chodzi o mnie, męczyłam się z fabułą przez trzy tygodnie. Książka jest przygnębiająca i wieje od niej stereotypowym angielskim nudziarstwem i sztywniactwem (co, jak wiemy, nie jest prawdą). Może Was też czasem dopada takie uczucie w pociągu, kiedy po prostu nie chce się myśleć o niczym, tylko gapić się w okno i to, co za oknem - czyli w obecnych okolicznościach przyrody - szarobury świat poza pociągiem? Mnie coś takiego dopadało za każdym razem, gdy otwierałam dzieło pani Hadley. Książka jest przegadana i przefilozofowana, ale nie będę kryła, że zdarzyło mi się parę razy parsknąć ironicznym śmiechem, natrafiając na (tak mi się wydaje) czysto harlequinowskie określenia, z "burzą seksu" na czele... Tak czy siak "Bliżej siebie" nie porywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz