środa, 4 lipca 2012

Śmierć i dziewczyna

"Złodziejka książek". Trzymające się za ręce śmierć i dziewczynka zdobiące okładkę. Prawie pięćset stron tekstu. I rekomendacja koleżanki. Czegóż trzeba więcej, by zachęcić mnie do przeczytania książki, która już od pierwszego spojrzenia na okładkę intryguje i obiecuje niesamowitą przygodę? Chyba nie muszę nic dodawać, ale mimo wszystko podzielę się z Wami refleksją na temat dzieła Markusa Zusaka.
Początek jest nieco dziwny i, jeśli chodzi o mnie, jakoś nie zachęcał do dalszego czytania. Narrator przedstawia bowiem siebie, barwy oraz złodziejkę książek. Kim jest narrator? To śmierć, która pośrednio jest także jednym z bohaterów, jak i obserwatorem wydarzeń, rozgrywających się podczas II wojny światowej w niemieckim mieście Mochling. Główna bohaterka to nastoletnia Liesel Meminger - czyli tytułowa złodziejka książek. Dziewczynka trafia do Mochling na ulicę o niebiańskiej nazwie Himmelstrasse, gdzie ma się nią zaopiekować pewne małżeństwo. Mimo początkowych trudności z zaadaptowaniem się Liesel nawiązuje przyjacielskie relacje z nową rodziną i sąsiadami. Uczy się czytać, przeżywa pierwsze szczenięce zauroczenie, a także dramat pewnego młodego Żyda, z którym splatają się jej losy...
Czy Liesel jest zwykłą złodziejką? Nie. Dziewczynka darzy książki ogromnym, nieraz niezrozumiałym dla niej samej, uczuciem. Jej złodziejstwo to nie tylko proste przestępstwo, ale coś więcej. Panienka Meminger ratuje książki - nie tylko przed okrucieństwem wojny, ale również przed zapomnieniem i pogardą, na jakie zostały skazane w hitlerowskich Niemczech.
Czy Zusak próbuje usprawiedliwić okrucieństwo wojny? Nie. Przyjmuje raczej postawę śmierci-narratora: obserwuje, nie ocenia, stwierdza fakty. Dzięki niemu można jednak inaczej spojrzeć na obecność Niemców w tej tragedii. Do tej pory ucząc się o wojnie, czytając książki i oglądając filmy na ten temat nie zastanawiałam się nad tym, że wśród Niemców byli też dobrzy ludzie, wcale nie obojętni na los Żydów...
Książka jest piękna. Tak fantastyczna, że tą recenzję piszę od jakichś czterech dni i sama nie wiem, czy ujęłam w niej wszystko co najważniejsze w odpowiedni sposób... To jedna z tych powieści, które po prostu trzeba przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz