wtorek, 30 grudnia 2014

Romantyczny wampir i demoniczna królowa

Zakończenie roku 2014, podobnie jak jego początek, będzie poniekąd dotyczyło kobiety.
Tak się jakoś złożyło, że moje listopadowe czytanie z wampirami w tle przedłużyło się na grudzień. I nie ma co usprawiedliwiać się, że książka była gruba, czasu było niewiele, a i klimaty nie zachęcały do zagłębiania się w treść lektury (choć rzeczywiście wszystkie trzy czynniki nastąpiły). Koniec roku, podobnie jak jego początek, wiązał się z dwumiesięcznym brnięciem przez klasykę, czyli trzeci tom "Kronik Wampirów" autorstwa Anne Rice.
"Królowa Potępionych" - bo o tej książce będzie dziś mowa, to kontynuacja historii zapoczątkowanych w "Wywiadzie z wampirem" i przede wszystkim w "Wampirze Lestacie". Narratorem i naczelną postacią jest tu po raz kolejny romantyczno-filozoficzny Lestat, który jako gwiazda rocka i zbuntowany przedstawiciel swego wyklętego gatunku, staje się w pewien sposób rzecznikiem nowego porządku. Wszystko dla kobiety i przez kobietę, którą jest nie kto inny, jak tytułowa "Królowa Potępionych".
Akasza - starożytna władczyni egipska, zastygła w wiecznym letargu budzi się ze snu za sprawą grobowych pieśni niepokornego dziecka ciemności, siejąc przy tym zniszczenie i spustoszenie, którego nikt nie potrafi powstrzymać. Pragnie przejąć władzę nad światem i stać się boginią. Coś, co do tej pory wydawało jej się nieosiągalne, niewyobrażalne i niemożliwe, za sprawą jednego tylko (stosunkowo młodego w porównaniu z nią) wampira, przybiera realne kształty. A to bardzo niedobra wiadomość dla świata, zarówno tego ludzkiego, jak i wampirzego...
Lestat, opanowany przez miłosne uniesienie, musi wybrać między ukochaną (mającą spaczoną, wybitnie feministyczną wizję władania światem), a bezpieczeństwem świata i ludzkości. Paradoksalna sytuacja, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Lestat jako wampir jest raczej wrogiem, niż przyjacielem istot śmiertelnych...
Przy okazji tych moralnych dylematów dowiadujemy się sporo o genezie powstania wampiryzmu. Anne Rice w wyczerpujący sposób przedstawia historię narodzin krwiopijców, nie próbując ich przy tym "wybielić" (co rozumiem tu jako robienie z nich "wege-wampirów", jak to jest w "Zmierzchu"). 
Pod względem fabularnym książka nie ustępuje więc moim zdaniem swoim poprzedniczkom, choć może jest trochę zbyt długa. Przez to w pewnym momencie człowiek czuje przesyt tym mrocznym światem trumien, grobowców, krwi i tajemniczych pogańskich rytuałów...
Jeśli jednak lubicie gotyckie klimaty i fantastyczne stwory są Wam bliskie, to myślę, że warto sięgnąć po "Królową Potępionych" i cierpliwie czytać. Prawdziwych fanów Anne Rice nigdy nie zawiedzie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz